ZLP po wyborach
Wpis dodano: 17 maja 2015
We wczorajszą sobotę odbył się XXXI Zjazd Związku Literatów Polskich. Niedawno poświęciłem tu wpis zjazdowi oddziału warszawskiego, a ten wczorajszy był ogólnopolski, czyli uczestniczyli w nim delegaci wszystkich oddziałów (Związek ma obecnie 19 oddziałów i zrzesza ponad 1200 członków). Takie zjazdy odbywamy co cztery lata. One mają podsumowywać minioną kadencję, no i odbywają się wybory nowego zarządu.
Prezesem ZG ZLP na następną kadencję został ponownie, już po raz czwarty, wybrany Marek Wawrzkiewicz.
*
Od kiedy jestem w ZLP (tzn. od 1980 roku) nie pamiętam takiej dintojry, jaka miała miejsce w tym roku. A to za przyczyną dwóch panów, którzy przebierali nogami, by zarządzać Związkiem. Na zjeździe oddziału warszawskiego Miłosz Kamil Manasterski pretendował do prezesowania oddziałowi stołecznemu. Ostatecznie nie został wybrany. Bardzo to go ubodło: wystąpił ze Związku. Sęk w tym, że Manasterski był administratorem witryny internetowej ZLP http://www.literaci.eu/ która wisiała na serwerze, z jakiego korzystał prowadzony przez niego dom kultury w podwarszawskich Łomiankach. Ta witryna wisiała tam kilka długich lat. Teraz Manasterski chce te zasoby internetowe zawłaszczyć, tzn. nie wyraża woli przekazania ich nowej witrynie https://zlpwarszawa.wordpress.com/ Poniekąd można to uznać za kradzież, bo przecież Manasterski nie jest właścicielem tych zasobów. On je nie tyle posiadał, co nimi administrował. Nie wykluczone, że sprawa skończy się w sądzie.
Drugie kuriozum to Dariusz T. Lebioda – wieloletni prezes oddziału bydgoskiego, który wczoraj zgłosił się na funkcję prezesa Zarządu Głównego ZLP. Lebioda – niedoszły docent usunięty z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego – to postać agresywna i narcystyczna, która mimo sporego dorobku książkowego nigdy nie przebiła się do czołówki literatury współczesnej. Przed zjazdem na swojej prywatnej witrynie zamieścił trzy wpisy, w których bezprzykładnie atakował Marka Wawrzkiewicza, a poza tym lansując się na prezesa naobiecywał złote góry, jakby nie miał pojęcia, że większość tych obietnic jest niewykonalna. Ale gruszki na wierzbie łatwo obiecywać. No i skończyło się tak, że Wawrzkiewicz wygrał z Lebiodą przewagą aż 59 głosów. Na funkcję prezesa zgłoszony został także Juliusz Erazm Bolek, na którego oddano zero głosów.
Lebiody od dawna nie trawi nawet środowisko bydgoskie. Proszę zajrzeć na portal http://bydgoszcz24.pl/ – tam już od lat toczy się lokalna wojna o Lebiodę, którego nie toleruje najbliższe otoczenie literackie poza nieliczną grupką totumfackich. Lebioda w swoich atakach na Wawrzkiewicza przekroczył wszystkie granice dobrego smaku, przyzwoitości i zdroworozsądkowej czy też uczciwej polemiki. Ta sprawa już zgłoszona została do sądu, bowiem można polemizować, można zgłaszać veto, ale nie można z takim chamstwem atakować. Lebioda jest postacią nieobliczalną i chorą na władzę oraz autopromocję. Ma dalece przeceniony autowizerunek. Ma wysoce rozwinięty gen narcyzmu i agresji. Na szczęście wczorajsze wybory w Warszawie przegrał, jak widać, z kretesem. I to już po raz drugi, bowiem na poprzednim zjeździe, cztery lata temu, zdarzyło mu się to samo.
No więc obaj koledzy – Manasterski i Lebioda – narobili w tym roku niemałego bałaganu wokół ZLP. Wilczki ruszyły do ataku, ale po drodze – excuzes le mot – sfajdały się na własny wizerunek. Mój morał jest taki: wygrywać jakiekolwiek wybory trzeba z klasą. Przegrywać też. Stylistyka konkurowania zawiera w sobie wiele prawdy o pretendencie.
*
Jakie korzyści wynikają z przynależności do ZLP? Na pewno nie materialne. Związek przecież nie generuje żadnych zysków, na wszystkie imprezy i inicjatywy musi szukać sponsorów, bo dotacje Ministerstwa Kultury są coraz trudniejsze do zdobycia. Istota przynależności sprowadza się więc przede wszystkim do poczucia wspólnoty. W końcu ZLP to coś w rodzaju cechu twórczego. Mamy ponadto tu, w Warszawie, połowę sporego piętra dla siebie oraz dostęp do pięknej auli, gdzie często odbywają się spotkania autorskie i inne wydarzenia literackie. Mamy wspaniałą bibliotekę. Dom Literatury przy Placu Zamkowym to po prostu ważne centrum kulturalne. Mamy też niemałą współpracę ze związkami zagranicznymi. Największą imprezą jest coroczna Warszawska Jesień Poezji, która w tym roku doczeka się już swojej 44.edycji. Żywotność i poziom tego miejsca zależy od osób wchodzących w skład zarządu. Czy nowa kadencja potoczy się pomyślnie czy z narastającymi problemami – to czas pokaże. Moim zdaniem jak na razie zapobiegliśmy większemu złu.
PS 1. Nazajutrz po ukazaniu się powyższego tekstu, 18 maja, Dariusz T. Lebioda usunął ze swej witryny niegodziwe wpisy wymierzone przeciw Wawrzkiewiczowi. Nie wiem tylko, czy ze strachu przed sprawą sądową, czy w akcie ekspiacji. Czas pokaże…
PS 2. Dzisiaj, czyli 19.05. Dariusz T. Lebioda zareagował na swojej witrynie na powyższy wpis. Zajrzyjcie pod link https://lebioda.wordpress.com/ Zastosował „metodę polemiczną”, delikatnie mówiąc. On wierzy, że moje grzechy niwelują, unieważniają jego grzechy. No cóż, drugiego takiego karła długo by szukać w naszym środowisku…