Zdrada, zdrada, zdrada!
Wpis dodano: 8 lipca 2015
Z artykułu Justyny Sobolewskiej w „Polityce” dowiedziałem się, że znany polski prozaik, Szczepan Twardoch, dostał wypasionego mercedesa od firmy Mercedes. Oczywiście sprzedał swoją twarz i popularność reklamie. No i czytam dalej w tym artykule, że huzia na Józia zrobiła się straszna. Zwłaszcza na f-b – jak zwykle. Jak to? Pisarz-geszefciarz?
Pisarz ma misję. Pisarz pisze dla pokrzepienia serc. Pisarz ma być autorytetem i przewodnikiem narodu. Ikoną! A tu taka plama… Sobolewska m.in. pisze: Pisarz Szczepan Twardoch dostał samochód. Olaboga! Jak tak można, a gdzie jego flanelowa koszula? Gdzie miejska komunikacja i bieda, polski syf i brak zaliczki? Gdzie etos (jaki znów etos? narodowowyzwoleńczy, bogoojczyźniany?)?
Ponoć na fejsuniu rejwach wielki w tej sprawie. Jedni mówią, że OK, nic się nie stało, inni że obciach to straszny, uwłaczający etyce artysty. Ci drudzy to „misjonarze literaccy”, stara gwardia quasi-patriotów i „strażników etosu”. A to Polska właśnie! Porozbiorowa na nowo, bo przecież Unia Europejska nas – niczym kruki i wrony – rozdziobuje. A geszeft rodzi zdrajców etosu – przez takich Twardochów tracimy własną tożsamość. Może i niepodległość?
Ach, jak cudnie byłoby po raz kolejny obronić nasz własny zaścianek i jeździć fiatem 126p gdzie gryka jak śnieg biała, a dzięcielina pała. Już tylko księża-patrioci zostali i Jarosław Kaczyński. Biada nam, biada!
Panie Szczepanie, życzę Panu radości z nowego autka!