Zawód: literat! « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Zawód: literat!

Czy uprawianie literatury jest zawodem? Poniekąd tak, bowiem zawodem jest wszystko, co jest naszą pracą, z której się utrzymujemy. W tym konkretnym przypadku zawodowy literat to ktoś, kto żyje z pisania. W szczególnych sytuacjach może to być połączone z pracą etatową. Na przykład krytyk na etacie w Instytucie Badań Literackich lub – dajmy na to – prozaik albo poeta prowadzący dział prozy lub poezji w „zetatyzowanym” piśmie literackim…

Większość z nas, piszących, utrzymuje się z pracy nie mającej żadnego związku ani z literaturą, ani z kulturą, a na dodatek większość dziś dopłaca do swojego pisania, finansując wydawanie własnych książek. Niektórzy z nas to świetni autorzy, tyle że muszący uprawiać „nieautorskie” zawody, ale wspomniana większość piszących reprezentuje poziom amatorski.

O co mi chodzi? Tak szczególnie, to o nic. Tak zawsze było i tak zawsze będzie. Obecnie jednak zmieniły się dysproporcje, bowiem „wolny rynek literacki” zniósł swoje granice i drukować każdy może (trochę lepiej lub gorzej).

Wolność druku oraz rozmiary „przestrzeni publikacyjnej” to swoisty Hyde Park. No i dobrze! Każdy powinien mieć prawo przemówić swoim słowem pisanym, jeśli czuje taką potrzebę. A sukces? On zawsze na pstrym koniu jeździ. Lecz nie sądzę, by jakieś niezauważone perły leżały na dnie literackiego morza. Co najwyżej potrzeba im czasu, żeby od tego dna się oderwać. Być zauważonym w tłumie piszących wymaga autorskiej inwencji, aktywności, pracy i determinacji. Czasami zbiegu korzystnych okoliczności, czyli tzw. łutu szczęścia. Potem już wszystko staje się bardziej profesjonalne. I chociaż nadal nie jesteśmy zawodowcami, to jednak zaczynamy jakoś uczestniczyć w życiu literackim, choć żyjemy z pensji nauczyciela, prawnika, lekarza czy urzędnika. Pośród członków Związku Literatów Polskich i Stowarzyszenia Pisarzy Polskich mamy – przypuszczam – przedstawicieli co najmniej kilkudziesięciu zawodów. Ale przynależność do ZLP czy SPP też niekoniecznie czyni z nas literatów-zawodowców.

Całe to ustalanie, jakie tu uskuteczniam, jest – być może – niepotrzebne. Piszemy – i już! Garstka z tego żyje, większość – nie. I co z tego? Bieżąca literatura jest polifoniczną i socjo-kulturową magmą. By nie powiedzieć, że grochem z kapustą i pulpą. Może czas z tej magmy wyłuska przegapione talenty? Pisanie jest przede wszystkim wymownym aktem, biorącym się z potrzeby autoekspresji. Szczęśliwi i nieszczęśliwi są ci, którzy tę potrzebę realizują.

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP