Zapisać swój czas « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Zapisać swój czas

Teraz dopiero, od jakiegoś czasu, zacząłem żałować, że nie prowadziłem dziennika. Ten tutaj blog otworzyłem w roku 2011 (wcześniejszy, jak informowałem w poprzednim wpisie, był prowadzony od roku 2005), ale to nie jest dziennik – to są raczej komentarze krążące wokół literatury i życia literackiego. Dziennik taki, jakim zasłynął Gombrowicz, też nie jest tym, o co mi chodzi. Gdyby zresztą Gombrowicz żył dzisiaj, to prowadziłby bloga. Bo jego refleksyjne zapiski pasują jak ulał do takiej formuły.

Ja mam na myśli taki dziennik, który raczej byłby czymś w rodzaju pamiętnika dokumentującego dzień po dniu, no, może tydzień po tygodniu. Kiedy jest się od 40 lat w życiu literackim, to: 1) poznało się masę ludzi z branży, 2) przegadało się z nimi godziny i wypiło bałtyk wódeczki, 3) było się na setkach imprez, 4) miało się wiele spotkań autorskich i prowadziło się spotkania innych autorów, 5) jeździło się po „Polsce literackiej” i trochę liznęło się świata, 6) było się uczestnikiem lub świadkiem wielu wydarzeń, 7) wygłaszało się mowy, laudacje i czytało referaty, 8) prowadziło się warsztaty poetyckie i jurorowało się w wielu konkursach, 9) poznało się kulisy i środowiska, i „ekscesy” branży literackiej, 10) widziało się i słyszało niejedno… No, wystarczy tych dziesięć argumentów, aby pisać na bieżąco dziennik. Ale nie pisałem!

Formuła dziennika nie jest – jak wiadomo – podsumowywaniem literatury, ale jej prywatnym dokumentowaniem. Jest świadectwem czasu. Luksus dziennika polega zaś na tym, że można, a chyba nawet trzeba, pisać go subiektywnie. Bo dziennik powinien wprawdzie opowiadać fakty, lecz tak, jak je postrzegaliśmy i przeżywaliśmy.

Jeśli nie robimy tego na bieżąco, to potem staniemy się ofiarami własnej demencji. Mylą się daty, miejsca, ludzie, wydarzenia. Możemy też z perspektywy minionych lat przekłamywać różne sprawy. Tak, dziennik powinien być zapisem dnia, póki ten dzień gdzieś nam nie uciekł.

Wydaje mi się też, że oprócz faktów najcenniejszą cechą każdego dziennika może być zapis „aury czasu”. Scenę każdy widzi, ale za kulisami bywa też arcyciekawie. Poza tym mało kto z nas zostawia „świadectwo”, a tych świadectw nigdy nie za wiele.

Zachęcam Was: piszcie dzienniki. I pamiętajcie: dzienniki, jak sama nazwa wskazuje, pisze się nocą! Miniony dzień złożył już głowę na poduszce, my ochłonęliśmy z jazgotu dnia i wtedy miło pomyśleć, czy warto jakiś drobiazg utrwalić. Bo drobiazgi giną najszybciej, a to one przecież są pieprzem i solą naszej codzienności…

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP