Widok z okna « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Widok z okna

Niedawno już ten widok opisywałem. Otóż z mojego okna widać na wyciągnięcie ręki ogródek zabaw dla dzieci – piaskownica, zjeżdżalnia, huśtawki, drewniany konik do bujania, ławeczki dla mam i babć… Ech, patrzeć można godzinami.

Ale tak naprawdę widok jest szerszy, bowiem spoza ogródka wyrasta, naprzeciw mojej, inna kamienica, oddzielona od chodnika parawanem krzaków. Tam też się dzieją różne wydarzenia. Moim ulubionym „obiektem” jest kot. Czarny kot! On każdego dnia spaceruje swoją ulubioną trasą. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że ten kot bardzo mocno kuleje na jedną nogę. Ale nie myślcie, że cierpi – on bohatersko przemierza własny szlak, a potem nim wraca. Wskakuje na swój balkon i znika. Ale – lato czy zima – kot robi „obchód rewiru”, z czego zapewne jest – tak jak ja – zadowolony.

Natomiast kilka dni temu zatkało mnie. Otóż na tych krzewach siedziała sobie jakby nigdy nic wielka, czerwono-zielona papuga. Nie zbliżałem się, bowiem bałem się, że ją spłoszę. A teraz zachodzę po rozum do głowy, czy ona, tak jak ten kot, wyfruwała sobie na spacerki, czy nieszczęśliwie zagubiła się. W każdym razie patrzyła na mnie ze stoickim i obojętnym wzrokiem.

Zaś co do moich „ogródkowych dzieci” – bez zmian! Mamusie (lub babcie) czytają sobie gazety, plotkują lub robią swetry na drutach, a małoletnia ferajna hula jak nawiedzona po tych zjeżdżalniach i huśtawkach.

Co zauważyłem? Otóż dziewczynki bawią się osobno i chłopcy osobno. No, dzieli ich zbyt duża różnica płci i oni jeszcze nie wiedzą, że ta różnica zacznie się przyciągać i łypać na siebie okiem. Ech, wszystko się powtarza.

A u mnie nic już się nie powtarza. Wszystko było, minęło. A tak bym sobie z tej zjeżdżalni zjechał. Niby zjeżdżam, ale to już zupełnie inna zjeżdżalnia. Trochę jestem jak ten kot, który kuleje. I sikoreczki już bym nie złapał. Papugi też nie. I chwała Bogu – po co ma mi ktoś skrzeczeć nad uchem…

Jednak najsmutniejsze jest to, że mój widok z okna niebawem wygaśnie. Idzie już prawdziwa jesień, dzień coraz krótszy, chłód wypędzi ciepło… A potem zima! Ogródek opustoszeje – to straszne. Jeśli przez okno będę cokolwiek wypatrywał, to wiosny.

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP