W korcu maku « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

W korcu maku

W poprzednim odcinku tego blogu pisałem o adoratorach i frustratach. Teraz ciąg dalszy – o tym, czy szklanka jest do połowy pełna, czy od połowy pusta. Załóżmy, że dwóch adwersarzy kłóci się o to. Obaj mają rację. Istota problemu polega na pozytywnym lub negatywnym postrzeganiu zjawiska.

Znakomicie wyobrażam sobie dwie książki podsumowujące – dajmy na to – ostatnią dekadę życia literackiego. Jedna książka skupia się na zjawiskach pozytywnych, druga na negatywnych. Obaj autorzy mają rację i zarazem jej nie mają. Bowiem życie literackie – jak to życie – też ma swoje blaski i cienie. Corocznie ukazują się książki i dobre, i złe. Zawsze czołówce towarzyszy masa książek przeciętnych. No cóż, pisać każdy może trochę lepiej lub gorzej… I żadne pomstowania tego zróżnicowanego zjawiska nie uzdrowią. To jest sytuacja w gruncie rzeczy naturalna i oczywista.

Niektórzy obserwatorzy pomstują na tę sytuację i ich ból głowy głównie z tego wynika. A przecież wystarczy czytać dobrych autorów, markowych, sprawdzonych, natomiast w pozostałej pulpie szukać rodzynków, bo one się przecież zdarzają. Trzeba także pamiętać, że dobry autor nie musi być koniecznie wybitnym. Tę kategorię rezerwujemy tylko dla najlepszych. Ale jednak poza ich zawężonym gronem są i autorzy nie najlepsi, a jednak dobrzy, ciekawi, zdolni. Ta drabina ma wiele szczebli. Gdzieś jest – rzecz jasna – gruba krecha poniżej której nie powinniśmy być pobłażliwi. Ale bądźmy ostrożni w naszych oburzeniach. Przypomnę tu np. spór o Szczepana Twardocha… Jego powieść Morfina wzbudziła atencję wielu krytyków, ale byli i tacy, którzy ją dezawuowali. Co z tego wyszło? Ano Twardoch szybko stał się autorem cenionym i znanym, krytycy mu nie zaszkodzili, a kontrowersje wokół książki pobudziły tylko jej sprzedaż. Istota tkwi w tym, że nie musimy podzielać naszego zdania, ale nie powinniśmy także szarżować za bardzo, bowiem zróżnicowana recepcja tej książki daje jednak dużo do myślenia.

Istota sprawy tkwi w tym, że dzieło literackie ma różnych odbiorców – od fanów po profanów. No i dobrze! Spory literackie to cudowna sprawa – pod warunkiem, że nie są na poziomie magla. Inne pytanie brzmi: czy literatura ma nas łączyć czy dzielić? Moim zdaniem: ani jedno, ani drugie. Literatura ma być korcem maku, z którego każdy sobie wybiera, co chce.

A ta huśtawka talentów? Ha! Beztalencie jest potrzebne jako punkt odniesienia. Arcydzieło – też! Między tym dwoma brzegami pływają delfiny, ale i plankton literacki. Przecież książkę dziś każdy wydać może.

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP