Tłusty literat « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Tłusty literat

         Chudy literat? Tak napisał Adam Naruszewicz, XVIII-wieczny satyryk, i tak już zostało. Nie wiem, ilu dziś w „populacji pisarskiej” jest chudzielców, ale sądzę, że ponad 90%. Sytuacja nawet się pogorszyła, bo większość z nas musi dopłacać do własnej twórczości, tzn. do jej publikowania i rozpowszechniania.

Ale zdarzają się wyjątki, którymi zamierzam popsuć Wam humor. Na Onecie znalazłem artykulik podający zarobki rozmaitej maści celebrytów, aktorów i piosenkarzy. Między nimi znalazły się także cztery nazwiska pisarskie. Cytuję: Co najmniej 400 tysięcy złotych – zarobił pisarz, autor sztuk teatralnych i scenariuszy Janusz Głowacki na swej powieści „Good night, Dżerzi”, opartej na biografii Jerzego Kosińskiego. 868 tysięcy złotych – zarobiła w 2011 r. nieżyjąca już pisarka Joanna Chmielewska (Irena Kuhn), autorka kryminałów, komedii i książek dla młodzieży. 960 tysięcy złotych – zarobiła w jednym roku Małgorzata Kalicińska, autorka powieści „Dom nad rozlewiskiem” i innych z tzw. sagi mazurskiej, która rozeszła się w milionowym nakładzie. 1,87 miliona złotych – zarobił w 2011 r. pisarz, podróżnik i publicysta Wojciech Cejrowski, który sprzedał w tym czasie m.in. 300 tys. egzemplarzy książki „Gringo wśród dzikich plemion” i 100 tys. egzemplarzy poprawionego wydania „Podróżnika WC”, nie licząc innych tytułów.

Pokrzepiające to przykłady, choć i dołujące takich jak ja czy Wy. Ale z drugiej strony… Z drugiej strony nie zapominajcie, że książka jest towarem rynkowym. Te wysokie zarobki biorą się z popytu na wyżej wymienione tytuły. Nakład sprzedany tworzy zysk pozyskany. Jakiekolwiek krytykowanie tej sytuacji uznaję za bezsensowne.

My, tacy jak ja, tacy jak Wy, tworzymy produkt niszowy. Bylibyśmy takimi samymi beneficjentami, gdybyśmy swojego najnowszego tomiku sprzedali nie 30 egzemplarzy, lecz 300 tysięcy egzemplarzy. Prosta sprawa.

Nie szlochajcie w piąstkę, nie rwijcie włosów z głowy, nie pomstujcie, a nawet nie czujcie się zdołowani. Praw ekonomii i rynku nie da się zaczarować uduchowioną ideologią. Często słyszę pomstowanie na państwo, że ono nic nie robi dla literatury, a zwłaszcza dla ożywienia popytu na nią. Że nic – to nieprawda. Ale też nic nie zamieni kultury niszowej na masową i wszelkie lamentacje w tej kwestii możesz sobie, chudy literacie, wsadzić w…, no, między bajki.

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP