Temperament pisarski
Wpis dodano: 19 sierpnia 2016
Ja nie jestem poetą. Ja poetą bywam. To znaczy nie piszę ani regularnie, ani w jakimś „stałym rytmie”. Bywa, że przez cały rok żaden wiersz spod mojego pióra nie wychodzi. Ja piszę „napadowo”, tzn. że wiersze zaczynają się lęgnąć, gdy wpadam na jakiś wątek, temat, który zaczyna się we mnie panoszyć, rozrastać. Wtedy wiersze „same się piszą”. Trochę cały ten proces przypomina mi nitkę, która rośnie w kłębek. Mój ostatni tomik pt. Pani Puszczalska napisał mi się w ciągu miesiąca. Piszę szybko, jednak to nie znaczy, że zaraz osiągam metę. Wiersz musi się „jak figa ucukrować, jak tytoń uleżeć”. Trzeba go czytać wielokrotnie, już z pewnego dystansu, i wtedy dopiero coś się zmienia, coś wyrzuca, coś dodaje. Cyzelacja wymaga dystansu. Wysyłam cykl do wydawcy, kiedy mam pewność, że już jest ok. A czy na pewno jest? Ech, to wszystko takie względne, takie do końca niepewne…
Wierzę w bożka Amoka. Amok jest swoistym głosem iluminacji. Piszemy wtedy nie „wyrozumowanie”, nie „na siłę”, lecz naprawdę w natchnieniu. To wszystko są określenia nieostre, lecz wiecie, o co chodzi. Myślę, że takim zbiorem, który pisał mi się w „stanie iluminacji” był mój tom Ja, Faust, i że jest to moja najlepsza książka poetycka. Czy jeszcze przeskoczę tę poprzeczkę? Mała nadzieja, lecz wszystko jest możliwe. Jednak czy potrzebne? Wydaje mi się, że nic rewelacyjnego już nie wymyślę. I szczególnego „ciśnienia na papier” już nie mam. Zresztą i tak wciąż dużo piszę. Chociażby na tym blogu, gdzie regularnie dwa razy w tygodniu zamieszczam jakieś tele-fere-kuku. Czy wiecie, że zapisy tego bloga liczą już w zwartym maszynopisie ponad 500 stron? No i wciąż te recenzje. Zmęczony już jestem recenzowaniem. Ale co ja mam niby innego robić? Piszę od lat studenckich. Pisanie jest moją racją istnienia. Więc to marudzenie na nic się zda. Gdyby pisania zabrakło, to dopiero bym marudził.
Nawiązując do tytułu: temperamenty pisarskie są różne. Swój określiłbym jako „regularną pracę”. Ale czy to jest praca? Chyba raczej hobby. I chwała Bogu, bo jeśli możemy połączyć pracę z hobby, to jesteśmy szczęściarzami. Czego wszystkim życzę. No to do klawiatury i stukajmy do upadłego…