Tekst stary ale jary
Wpis dodano: 25 marca 2016
W poprzednim wpisie zrobiłem małe podsumowanie mojej „weny felietonistycznej”. Przy okazji kilka starych tekstów sobie odświeżyłem. Pozwolę sobie poniżej przytoczyć jeden z nich (z cyklu „Z niszy, z głuszy”). Oto on:
„Już wrzesień mija, a ja niczyja… Agitują, zachęcają, tańce godowe z przytupem jak głuszce wiodą, ogony pyszne rozcapierzają, gulgocą, gruchają, zacietrzewiają się, nadymają, szabelkami szczękają, szczękami srają, z głowy Minerwy nerwy wypuszczają, przepychają się, boksują, licytują, konfabulują, spiskują, knują, łżą, lżą, przeinaczają, naciągają, ukrywają, pod dywan zamiatają, miny robią i znowu swoimi niewypałami zaminowują nam ziemię łojczystą…
Mędrzec powiedział: flagi zostały wciągnięte na maszt i same wyłopotały się na wietrze… Ale gdzie tam! Oni są nie do zdarcia.
Cat-Mackiewicz – przypomnę – podsumował: Bóg, humor, ojczyzna… Jednak w tej Bitwie nad Bzdurą ktoś musi wygrać, ktoś przegrać. Może my, chłopstwo siermiężne, zaściankowe i otumanione, pomieszalibyśmy im szyki? Szable do boju, lance w dłoń i cwaniaczków goń, goń, goń… Problem w tym, że gdyby „Bitwę pod Grunwaldem” namalował nie Matejko, lecz Picasso, to nie wiedzielibyśmy kto jest naprawdę kim, kto wygrywa, a kto przegrywa i jaki będzie krajobraz po bitwie. Z tego stada (p)osłów ni cholerę nie da się odróżnić jednego od drugiego, więc nie wiadomo, któremu dać owies, a któremu siano… Po dotychczasowych wyborach zawsze okazywało się, że zbiorowa mądrość narodu jest głupia, a kołtun polski żadnym grzebieniem nie da się rozczesać. Toteż obawiam się, że 9 października 2011 roku urny zostaną otwarte i znowu okażą się puste! Ale iść na to samospalenie jednak trzeba. Rosyjskie powiedzonko głosi: wsiech diewoczek nie priejebiosz, no triebowat’ nada.”
Ech, ten tekścik został napisany, jak wyżej widzicie, w roku 2011 (z okazji wyborów do sejmu i senatu). No i patrzcie: niewiele się zmieniło. Może tylko owo Bóg, humor, ojczyzna zamieniłbym na Bóg, horror, ojczyzna. I smutno mi się robi…