Sny o potędze « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Sny o potędze

Na portalu Salonliteracki.pl Dorota Ryst przeprowadziła rozmowę z artystą-malarzem Piotrem Królem. Pierwsze pytanie brzmiało: Czy komuś w Polsce potrzebna jest współczesna sztuka? Jeżeli tak, to komu i do czego? Piotr Król odpowiada: Przede wszystkim potrzebna jest samym twórcom. Rzeczywistość nie sprzyja powstawaniu sztuki. Wszystko jest przeciw, codzienne realia, znikome zainteresowanie odbiorców, poczucie osamotnienia, wyalienowania. Siła płynie z wnętrza i niezrozumiałej potrzeby tworzenia. To jest więc to pierwotne pragnienie, najistotniejsze – konieczność autoekspresji samego twórcy. Potem pojawia się potrzeba odbiorcy – bardziej letnia, bardziej konsumpcyjna, nastawiona na branie, najczęściej z oczekiwaniem na osiągnięcie stanów przyjemnych. Naprawdę nieliczne jest grono osób pragnących sztuki bezkompromisowej, mówiącej o ludzkiej naturze bez lukru i kokieterii. Ale tak było zawsze i nie dostrzegam w dzisiejszej sytuacji barw jakoś szczególnie czarnych.

Bardzo to moim zdaniem mądra odpowiedź, ale szczególnie uwiodło mnie jej ostatnie zdanie: Sztuka to gest wyjątkowych dla nielicznych.

Podzielam koncepcję egalitaryzmu sztuki. Wszystko, co byłoby zaprzeczeniem tego powyższego zdania dotyczy innej sztuki – sztuki masowej. Te różnice sprowadzają się do tego, że bardziej wyrafinowany odbiorca powiesi na ścianie banalny pejzaż, a nie np. obraz Muncha, a czytelnik weźmie do ręki czytadło, bo przecież nie zbiór wierszy Hölderlina czy powieść Robbe-Grilleta.

Od dłuższego czasu walczę z lamentacjami rwącymi włosy z głowy z powyższego powodu. Ci sami, którzy te włosy rwą, wybierają – idę o zakład – koncert celebryckiej piosenkarki, a nie Krzysztofa Pendereckiego.

Nie, nie ubolewam. Tak było zawsze i tak zawsze będzie. A dzisiaj już można stwierdzić, że nie ma to żadnego związku ze wzrastającym poziomem wykształcenia. Do „konsumowania” sztuki wyższego rzędu nie jest potrzebne wykształcenie, tylko inklinacja. Czy inklinację można wszczepić? Zapewne tak, ale zapewne tylko nielicznym. Bo to złożony syndrom predylekcji: wrażliwości, wyobraźni, „sejsmiki psychicznej”.

Kultura masowa jest „biznesowa” i ona radzi sobie sama. Kultura „elitarna” potrzebuje wsparcia i jakiejś podstawowej infrastruktury, która sprzyja jej rozwojowi i otwiera dostęp do niej. To wszystko oczywiście istnieje. Czy w dostatecznym stopniu? – o to się kłócimy. Ja jednak jestem za wyciszeniem snów o potędze, może i ładnych, jednak utopijnych. Dramatu nie ma. Na przykład ci, którzy piszą wiersze, mają dziś sporą przestrzeń do samorealizacji, ich największym koszmarem raczej jest konkurencja. Bo „społeczność poetycka” wyjątkowo liczna, a rozziew między lichymi talentami a znakomitymi – ogromny. A ciągnięcie w górę za uszy tych pierwszych to naprawdę niczyj obowiązek.

Radzę zapamiętać to mądre zdanie: SZTUKA TO GEST WYJĄTKOWYCH DLA NIELICZNYCH. Tak było, tak jest i tak ma być!

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP