Smutny dzień… « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Smutny dzień…

Właśnie wróciłem z Powązek, z pogrzebu Romana Śliwonika. Marek Wawrzkiewicz nad grobem powiedział, że tak naprawdę chowamy naszych kolegów nie w trumnach czy urnach, lecz w sobie. Tak, coś w tym jest – ci, których znaliśmy mieszkają w nas nadal. Nie tyle są pogrzebani, co jakby umieszczeni w czułym albumie pamięci. Poeci są szczęśliwcami – po śmierci możemy rozmawiać z ich wierszami jeszcze długie lata…

Ale coś za dużo tych śmierci ostatnio. Byłem w tym roku, który jeszcze przecież się toczy, na pogrzebach Krzysztofa Gąsiorowskiego, Andrzeja K. Waśkiewicza i Romana Śliwonika.

Na cmentarz przyjechałem wcześniej i starczyło mi czasu, aby przejść się kilkoma alejkami. Jerzy Ficowski, Andrzej Drawicz, Piotr Kuncewicz, Józef Ozga-Michalski, Wojciech Żukrowski i wielu, wielu innych, a zasadzie dziesiątki tych których czytałem bądź czytałem i znałem osobiście.

Jeszcze chwila i TAM będę miał więcej znajomych niż TU. Powinniśmy – pomyślałem – zostawić jak najwięcej pamięci o nich. Pisać o nich, przypominać… To najważniejsze, co możemy zrobić dla kolegów po piórze. Życie literackie nie pustoszeje, to jest pochód generacyjny, młodzi wciąż wypełniają puste miejsca, w końcu także będą mieli swoich klasyków i swój kanon. Młodzi nie mieszczą się w naszej przeszłości, my w ich przyszłości, ale życie literackie jest jedno. To szczególne poczucie więzi. Pogrzeby je uświadamiają bardziej niż życie… Tak było dzisiaj…

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP