Rysiu…
Wpis dodano: 27 czerwca 2011
Kolejna śmierć… Tym razem opuścił nas Rysiu Kulman, poeta z Sanoka, postać nieszablonowa, mój znajomy, o tyle wyjątkowy, że miał do mnie wręcz entuzjastyczny stosunek, co zawsze mnie krępowało… Mogę powiedzieć: przyjaciel!
Miał ciekawe życie. Jako pracownik firmy „Autosan” wiele lat spędził w jej agendach w Europie, Ameryce, Afryce i Azji. Znał świat. Jego pasją była poezja. Pisał, publikował, wydawał… Był niesłychanie otwarty, przyjazny, spontaniczny; miał – co rzadkie – jasne i proste przekonania i to one zjednywały mu ludzi. Pochłaniał książki… Znakomicie rozmawiało się z Nim o literaturze.
Nasza znajomość była intensywna, choć widzieliśmy się zaledwie ze dwa, trzy razy w życiu. Kiedy był jeszcze zdrowy – byliśmy w częstym kontakcie mailowym.
Na tym zdjęciu, od lewej strony: Rysiu, ja i Janek Tulik ze swoją Zosią… Zostało ono zrobione niespełna rok temu, we wrześniu 2010. Miałem spotkanie autorskie w bibliotece krośnieńskiej, a potem – co widać na zdjęciu – biesiadowaliśmy w domu Tulików. Pamiętam, jak Rysiu prowokował mnie do różnych wspominków literackich i co chwila powtarzał: – Musisz pisać memuary, wspomnienia… musisz! Czuł się jakby „kimś z boku”, choć przecież należał do ZLP i co do jego talentu wątpliwości nie było. Żył jednak trochę bardziej niż my „w innym świecie”, może prawdziwszym? Moim zdaniem to była jego największa siła, ten dystans i ta kompensacja, jaką znajdował w poezji. Był jednym z tych, którym poezja podarowała inny wymiar życia; wzbogaciła je.
Zmarł w wieku 64 lat 23 czerwca roku pańskiego bieżącego. Zostanie w pamięci, bo był postacią wyrazistą i piękną.