Pro domo sua
Wpis dodano: 16 maja 2011
W Wydawnictwie Adam Marszałek (Toruń) ukazał się mój siódmy tomik poetycki pt. „Mefisto”.
Siódemka to cyfra magicznie szczęśliwa, jednak chyba nie w tym przypadku. Ten cykl kosztował mnie „dużo zdrowia”, był czymś najtrudniejszym, co musiałem napisać. Teraz – jak to bywa – nie czuję ani zadowolenia, ani satysfakcji, raczej zmęczenie sobą.
Tomik można nabyć najłatwiej i najtaniej (niech żyje autoreklama!) u wydawcy poprzez witrynę internetową http://www.marszalek.com.pl/
Co dalej? W zasadzie o pisaniu wierszy nie myślę, one przyjdą lub nie, one „piszą się same”, nieregularnie, kapryśnie, ale – na szczęście – to nie budzi mojej frustracji, gdyż sam siebie bardziej uważam za krytyka niż poetę.
Z tym większy kłopot. Mam dziesiątki tekstów, które były publikowane w prasie i z których wykroiłbym trzy, cztery książki krytyczne. Choćby po to, by je pogrupować problemowo, usystematyzować te sprawy literackie, którymi się zajmowałem, zostawić porządek po sobie jako krytyku oraz jakieś świadectwo własnego czasu literackiego. Problem w tym, że wydawać poezję łatwiej niż krytykę, która znajduje mniej zainteresowanych czytelników, a więc jest dla wydawców gorszym, nonprofitowym towarem. A więc tak to zapewne zostanie, jako prywatne papierzyska; kurz czasu wszystko rozdmucha, zdezaktualizuje, uśmierci. Nie buntuję się. Po pierwsze dlatego, że naprawdę mam umiarkowany stosunek do własnych dokonań; po drugie jest we mnie ten pogodny stoicyzm: wszystko musi przepaść. Wszystko!