Powrót do codzienności
Wpis dodano: 27 grudnia 2019
No i co? Święta, święta i po świętach? Te trzy dni przy stole bzyknęły jak sen jaki złoty.
Co ciekawe: tradycja Świąt Bożego Narodzenia jest potężna. Nawet zagorzali ateiści ją respektują. I tak powinno być, bowiem tradycja jest czymś ważnym. Chyba nie ma domu, w którym nie zagościłaby choinka. Chyba nie ma dziecka, które pod tą choinką nie znalazłyby prezentów dla siebie.
Właśnie najbardziej chyba przeżywają to święto dzieci. Pamiętam z jaką atencją ubieraliśmy choinkę. A potem te prezenty pod nią… No i rozkosze niecodzienne przy stole. Jednak pomyślmy i o bezdomnych, których warto zaprosić lub przynajmniej czymkolwiek pocieszyć.
U nas w domu kupowało się żywe karpie, które przed egzekucją pływały w wannie. Potem wjeżdżały na stół (najczęściej w galarecie). Nasze menu świąteczne miało „rytuał” wschodni, bo cała rodzina była ze Wschodu (lwowskiego). Musiały także wjechać na stół pierogi. No i kutia. Jej podstawą był mak wymieszany z jęczmieniem, bakaliami i miodem. Tego typu cymesów nie jadło się na co dzień. One miały rytyualne zadanie. Także barszcz z uszkami był obowiązkowy. A dwa kojene dni Bożego Narodzenia to już była wyżerka ekstremalna. I za chwilę na dodatek przychodził Nowy Rok.
No właśnie… Jaki będzie ten rok 2020? Rok mijający był okropny. Dawno nie mieliśmy tak nerwowej i dusznej atmosfery. Nic nie wskazuje na to, że ona się rozwieje. Nawet coraz częściej pojawiają się obawy, że może nastąpić tąpnięcie w Unii Europejskiej – tam patrzą na nas z niepokojem. Wspomniany w tytule tego wpisu powrót do normalności i codzienności może przynieść fiasko.
I co wtedy będzie? Wrócimy do PRL-u?
Obym był fałszywym prorokiem. Te tysiące ludzi, którzy wychodzą manifestować na ulicę, są ostatnią deską ratunku. Dołączmy się do nich!