Potrzeba umiaru « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Potrzeba umiaru

Wracam do sprawy hejterstwa, bo jakoś leży mi ona kamieniem na wątrobie. Jest prawdą, że zjawisko to panoszy się głównie na witrynach politycznych i społecznościowych, ale na naszych – literackich – też się czasami pojawia. Puszczają nerwy. Rzeczowa, spokojna, już nie powiem: elegancka polemika czy krytyka zyskały swoją odmianę „ludową” – kosy na sztorc i huzia na Józia. Nerwy nam puszczają.

Bywało inaczej (choć w okresie międzywojennym nie lepiej niż teraz). Moim zdaniem życie polityczne popsuło te obyczaje. Polityka staje się coraz bardziej agresywna i bezpardonowa. Na jej zapleczu te wzorce przejmuje więc społeczeństwo – podzielone przecież. Może jesteśmy zbyt młodą demokracją, może dopiero się jej uczymy? Ja nie oczekuję wersalu; ja oczekuję – tfu! co za słowo! – elementarnej elegancji. To sprawa smaku, jakby powiedział Herbert. Dawnymi czasy, gdy dwóch facetów zanadto się poróżniło, o rannej mgle i rosie szli wraz ze swoimi sekundantami do lasku i tam się fechtowali lub strzelali. Literatura też ponosiła z tego powodu straty – np. w pojedynku stracili życie 27-letni Lermontow i 38-letni Puszkin. Nie tylko oni. Na szczęście dzisiaj jest lepiej. Dzisiaj po prostu leją się po mordach i oblewają pomyjami. Nie, nie jestem za dawnymi pojedynkami, ale jestem za starą „elegancją” trzymającą się pewnych reguł. I za tym małym, zapomnianym słowem: „dżentelmeństwo”. O honorze już nie wspominając. Oczywiście zastrzelić czy przebić szpadą adwersarza też nie pochwalam. Może więc lepsze są pyskówki? Tyle, że one przeniosły się do Internetu. Ten zaś – po raz setny to powtarzam – jest Hyde Parkiem, i to z najgorszymi objawami idiotycznie i toksycznie pojmowanej wolności słowa.

Słowo jest jak nóż. Potrafi głęboko zranić. Niemal równo rok temu przypominałem na tym blogu znany wiersz Grochowiaka z tą frazą: Patrz: podniosłeś usta, by odpluć obelgę, / A stoisz – niby dziecko – / Z usty zdumionymi. Jestem po stronie tych, którzy nie potrafią odpluć obelgi. Jestem po stronie cichych i nieagresywnych. Jestem po stronie „pięknych ludzi”.

Piękni ludzie? Ach, jak to staroświecko brzmi… Ale być „pięknym” to sztuka zanikająca. Etyka i estetyka postaw ją zapomniały.

Toteż czy nie wystarczy napisać w Internecie nie podobają mi się twoje wiersze, twoje poglądy i rzeczowo to uargumentować lub coś dobrego doradzić niż wdeptywać w ziemię każdego, kto nam nie przypadł do gustu lub przechadza się po innej promenadzie? Czy nie lepiej powiedzieć takiemu komuś mijasz się z prawdą niż ale z ciebie dureń? Czy nie warto czasami przemilczeć swoje emocje?

Publicysta „Polityki”, Jarosław Makowski, sparafrazował znane zdanie Immanuela Kanta: Traktuj innych w Internecie tak, jak sam chciałbyś być traktowany. Tak, salon nam niepotrzebny, ale karczma też nie.

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP