Potrzeba nadziei
Wpis dodano: 3 grudnia 2018
Wczoraj (2.XII.) papież Franciszek mówił o potrzebie nadziei. Te dwa słowa są chyba fundamentalne dla ludzi, wszystkich nas ludzi.
Nadzieja dotyczy wszystkiego. Naszej rodziny i domu, naszej przyszłości, naszego zdrowia, naszych sukcesów, naszych marzeń, naszej miłości – całego naszego spokojnego i szczęśliwego życia. Nawet jeśli nie wszystko się spełni, to też nie wszystko przeminie z wiatrem.
Szczęśliwi mogą być tylko ci, którzy mają wszystko (i to niekoniecznie w kwestiach materialnych). Ale chyba większość z nas czegoś oczekuje – mniej lub bardziej dla siebie ważnego. Czasem są to sprawy drobne, czasem fundamentalne i mentalne.
Nadzieję można mieć, ale często jest trudna do realizacji. Nie ziszcza się. Niejednokrotnie ten stan dołuje nas do tego stopnia, że popadamy w sytuację dołującą i niszczącą. Nie ma nic gorszego. Szczęśliwi są ludzie optymistyczni i nie poddający się rezygnacji. Sytuacje i warianty tego zjawiska są tak mnogie, że trudno byłoby je bez wyjątku opisać.
Istnieje powiedzonko: nadzieja matką głupich. Ta sentencja jest idiotyczna. Ten kto nadzieję porzuci, porzuca własna szansę. Składa broń, rezygnuje. Potem ma pretensje do całego świata. A tu nie trzeba szukać nadziei w świecie, tylko w sobie.
Jarosław Iwaszkiewicz w swojej sławnej Mapie pogody wymieniał: pogoda lasu niechaj będzie z tobą, pogoda wody, pogoda burzy, pogoda nieba, pogoda czasu, pogoda domu, pogoda ziemi… Moim zdaniem szczególna jest ta pogoda burzy. Ona znaczyłaby, że nawet niezbyt łaskawe nam zjawiska można traktować z nadzieją.
Zwierzę wam się, jaką ja od pewnego czasu mam nadzieję. Otóż jest to nadzieja spokojnego, życzliwego życia. Wszędzie! A w Polsce koniecznie.
A więc kierujmy się nadzieją, a nie rezygnacją. I mówię wam to ja, coraz bliżej stojący czarnej ziemi. Jest we mnie pogoda, jest stoicyzm, jest nadzieja lepszego świata. Wierzmy w nią choćby dlatego, by doczekały jej nasze wnuki.