Potopu nie będzie…
Wpis dodano: 13 września 2012
Coraz częściej słyszę głosy zaniepokojenia: Internet ekspansywnie ogromnieje, tradycyjna książka papierowa jest zagrożona. Owszem, dokładnie tak jest. Bardzo to wiele osób martwi, niektóre wbija w stan kasandryczny oznajmiany w stylistyce larum.
A ja przeżywam zero emocji! Owszem, za kilka pokoleń, i to za niewiele, Internet ostatecznie zdominuje czytanie tradycyjne. To zresztą powoli już się dzieje! Nasi wnukowie, którzy urodzą się w dobie powszechnej komunikacji elektronicznej, nie będą odczuwali żadnego dyskomfortu ani wstrząsu kulturowego. Dla nich to będzie naturalne, zwyczajne, oczywiste – bowiem zastane. Będą czytać i pisać tak jak i my – tylko „w innej technologii”. Różnica na gorsze? Ależ nie! Po prostu różnica, po prostu inaczej…
Tu chcę przypomnieć, że żyjemy w dobie trzeciej w dziejach świata dekonfiguracji systemu komunikacji społecznej. Pierwsza dekonfiguracja stała się w momencie, gdy człowiek wymyślił pismo. Literatura „mówiona” i „słuchana” zaczęła się przeobrażać w literaturę pisaną i czytaną. Druga dekonfiguracja miała miejsce, gdy Gutenberg wymyślił druk. Literatura mogła być powielana w wielu egzemplarzach i stopniowo coraz szerzej upowszechniana. Rękopisy, inkunabuły, papirusy, zwoje zaczęły być zastępowane przez książki. Teraz Gutenberg jest wypychany przez elektronikę. Książki zastąpi Internet i e-booki, komputery, tablety.
Czy coś się stanie? Tym, którzy urodzą się już w takim systemie – nie! Nam się świat wali. Przypomnę, że swego czasu ludzie uciekali ze zgrozą przed człapiącą lokomotywą, a dzisiaj chcą, żeby prędzej jechała. Normalna kolej czasu, normalna kolej rzeczy.
Czy kultura upadnie? Nie ma mowy! Źródła kultury są uniwersalne i nie uzależnione od postępu technicznego. One są funkcją, przepraszam za słowo, duszy, a ta od czasów Homera zmienia się mniej niż cywilizacja albo i wcale się nie zmienia. A więc głowa do góry, frustraci i panikarze, zaściankowi obrońcy własnego czasu, piewcy konserwatyzmu, pięknoduchy własnej belle epoque, wieszczący, że po was tylko potop…