Opowiastka
Wpis dodano: 14 grudnia 2015
Palę papierosy. Kupuję je w kartonikach. Zdzieram folię owijającą kartonik i paczki układam poziomo na półce – oczywiście w zasięgu ręki. Kiedy muszę sięgnąć po nową paczkę – sięgam. Czasami, odruchowo, zamiast wziąć paczuszkę pierwszą z brzegu, biorę tę drugą lub trzecią. Zawsze wtedy dopada mnie myśl, że tej pierwszej „uratowałem życie”. Jeszcze trochę postoi sobie na półce, pobędzie, zanim pójdzie z dymem. Przedłużyłem jej istnienie.
Ale czy ona to pojmuje? Czy myśli sobie: udało mi się!?
Ileż razy taka sama sytuacja musiała przydarzyć się ludziom? Na przykład w Auschwitz. Wyobraźmy sobie taką sytuację: ss-man wskazuje palcem, kto z szeregu ma wystąpić i pójść pod ścianę. Bywa, że się pomyli i przegapi kogoś, na kogo teraz była kolej. Udało mu się! Jeszcze pożyje! Los na loterii.
Albo inna sytuacja… Karawana samochodów jedzie sznurkiem po wąskiej drodze przytulonej do strzelistej, kamiennej ściany. Widoki, jak to w Szwajcarii, przecudne. Ale nagle odrywa się z tej ściany wielki głaz i uderza w jedno auto. Dramat – ginie cała rodzina. Ci, którzy jechali przed i za feralnym pojazdem mieli szczęście. Choć kiedyś, po latach, inny głaz ich przywali niechybnym ciężarem śmierci. Póki co, dostali od Losu wielki podarunek.
Śmierć nas bardziej zaskakuje niż życie. Nawet w szpitalu. Tam czasami umierają ci, którzy mieli dobre rokowania, a do domu wracają ci, którym lekarze nie dawali nadziei. Bo śmierć jest często jak rosyjska ruletka. Choć z grubsza jakichś reguł przestrzega – i to jej się chwali. Śmierć solidnie, choć bałaganiarsko, wykonuje swoje obowiązki. Za dużo ma roboty – nie dziwmy się temu. Zabiegana jest.
A wracając do tych papierosów: nie palcie! Palenie szkodzi zdrowiu i urodzie. Z drugiej strony: życie też! Wszystko jest toksyczne. Czyli lasciate ogni speranza voi ch’entrate, tzn. porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie – tako rzecze Dante. I przede wszystkim nie czytajcie takich tekścików jak ten. Żyjcie – dopóki się da! I w tej czynności idźcie na całość!