Okropny rok!
Wpis dodano: 16 listopada 2020
Nasz kończący się powoli rok 2020 był chyba dla mnie (i dla wielu obywateli) najgorszy z najgorszych.
Ale ten wpis nie będzie o pandemii. Raczej o polityce, na której zbytnio się nie znam.
Niemniej jednak aż nie mogę uwierzyć co się w ciągu kilku miesięcy stało.
Klasa polityczna chyba oszalała. Przepychanki, walka o władzę, restrykcje wobec kobiet „aborcyjnych”… W sumie społeczeństwo jest podzielone i zdezorientowane.
W USA także zakipiało. Donald Trump stracił władzę, lecz na szczęście przejął ją Joe Biden, który wygląda na „dowódcę” dobrego i solidnego. Prawdopodobnie jego kadencja będzie chwalona.
Ja mam teraz 71 lat. I rok 2020 jest najgorszy jaki przeżywam.
Owszem, bywały lepsze i gorsze lata. Ale narzekać zbytnio nie można.
Patrzę, patrzę na Warszawę… To miasto zmieniło się nie do poznania. City jest absolutnie europejskie, a przecież nie brakuje nam tu także dawnych domów i pałaców, dróg i parków, restauracji, kin, teatrów i czego tam chcecie.
Od pewnego czasu Warszawa jednak aż kipi. Idzie tu walka sejmowa o władzę.
Od kilku tygodni warszawiacy wychodzą z pracy i po południu zapełniają ulice. Demonstracjom nie ma końca.
To jest bunt. To jest wyzwanie, by przywrócić niedawny czas – normalny i spokojny.
Ale łatwo to nie przyjdzie. Nie chodzi już o polityków, lecz po prostu o pandemię. Sporo ludzi z tego powodu umarło. Więc jak tu żyć w takiej aurze?
Ten rok przejdzie do pamięci wszystkich.
Z drugiej strony mamy zbyt łagodne ostrzeżenie: żyje się, żyje! Raz na wozie, raz pod wozem. W ciągu jednego ludzkiego życia skaczemy i kulejemy. Normalka: cest la vie!
Chodzą słuchy od fachowców, że koronawirus zacznie łagodnieć od Nowego Roku, ale cała ta sprawa może potrwać jeszcze cztery lata. Jednak diabli wiedzą jak to wszystko się potoczy.
Stało się jedno: nie znasz dnia ani godziny. Jesteśmy – mimo tego co zdobyliśmy i do czego się przyzwyczailiśmy – trzciną gnąca się na wietrze. Jesteśmy po prostu zdani na piruety Matki Natury.
Na ogół nigdy o tym nie myślimy.
Człowiek – owszem – zmienił świat i znakomicie w nim się zadomowił. Ale de facto jesteśmy tylko trzciną myślącą, która nie ma władzy ostatecznej.
Smętne to rozważania.
Czy w końcu ta trzcina się załamie? Hm, zapewne przyjdzie taki czas. Nic nie jest wieczne. Jednak tylko to, co człowiek wymyślił i zrobił, to jest sprawa niesłychana. W naszej wielkiej galaktyce jedyna. Toteż machnijmy na wszelkie domniemania.
Póki co – żyjemy!