Nawiedzeni
Wpis dodano: 15 lutego 2016
Istnieją te dwa typy: nawiedzeni i racjonaliści. Niech Bóg nas broni przed nawiedzonymi. Taki miewa „widzenia”, konstruuje własną „ideę-fix”, a gdy napotka sprzyjające okoliczności do jej realizacji, to nie zawaha się, to pójdzie po trupach, by ją zrealizować.
Istnieje wszakże wyjątek od tej reguły. Są nim poeci (i wszelkiej maści artyści). Poeta może być nawiedzony. Ale i tu mamy do czynienia z dwoma odmianami: nawiedzeniem idiotycznym i nawiedzeniem kreatywnym. Zostawmy ten pierwszy przypadek na boku i przyjrzyjmy się temu drugiemu.
Przed oczyma duszy naszej dzieją się dziwne rzeczy. Marzenia, wizje, powidoki, omamy, fantazje, surrealne obrazy, rzeczy i sprawy, które nie śniły się filozofom. Świat alternatywny, zawsze zindywidualizowany, często oniryczny. Są to pejzaże duszy i wyobraźni.
Bywały czasy, że poezja szła na barykady. Historia powoływała ją do czynu. Ale w dobie „normalnego życia” nie trzeba było stawiać bagnetu na broń, tylko raczej wpinać różę w butonierkę. W literaturze w ogóle powtarza się ta przemienność pozytywizmu z romantyzmem. Szekspirowski Hamlet mówił: Zdaje mi się, że widzę… gdzie? Przed oczyma duszy mojej…
Z takich wizji jeśli nie rodzi się bełkot, to rodzi się unisona alternatywa świata indywidualnego i immanentnego. Najczęściej utopijna, ale nie w tym sęk, tylko w urodzie i temperaturze marzeń. Bowiem poezja niekoniecznie musi być „do rzeczy”. Jej manifesty „od rzeczy”, chociaż bywają ułudą, potrafią być piękne. W takich sytuacjach wchodzimy ze sfery praxis w sferę mythos. Zupełnie podobnie jak oscylujemy między światem namacalnym a sferą religii. Szeroko pojmowany nadrealizm to piękna strefa poezji. Utopia bywa marzeniem, a marzyć przecież zawsze można. Życie bez marzeń bywa życiem bez celu. Życie pozbawione autoekspresji pozostaje „życiem w szablonie”. I to bym raczej odradzał… Choć bo ja wiem… Szablon daje nam recepty, które likwidują szamotaninę. Może to mało ambitny komfort, ale jakże wygodny… On zresztą dominuje. I chyba nadeszły czasy, kiedy się rozwija. Ale historia świata przebiega według reguły sinusoidy. Historia literatury jest przemiennością trendu pozytywistycznego z trendem romantycznym. Czy ta reguła jednak jest jeszcze aktualna? Ja już się nie dowiem, a młodzi zadadzą sobie to samo pytanie, gdy się zestarzeją. Wszystko powtarza się według reguły da capo al fine.