Napisz mi gwiazdę
Wpis dodano: 6 kwietnia 2018
Tadeusz Urgacz (1926-2011) był bardzo bliskim moim przyjacielem. Poeta chyba zapomniany, a szkoda, bo jego wiersze były magiczne i – nie wstydzę się tego słowa – wspaniałe. Miały w sobie jakieś leśmianowskie rudymenty.
Urgacz przez sporą część życia nie pracował na etatach, bo żył z pisania. Z takiej niszy, która przynosiła pieniądze. Otóż pisał też teksty do piosenek. I to dosyć znanych (jak np. Jabłuszko pełne snu czy Czarny Alibaba). W latach 60-tych, 70-tych nie było osoby, która by jakiejś piosenki Urgacza nie znała, nie nuciła. Tantiemy wystarczały mu na życie, co godne pozazdroszczenia. Ale tomiki wierszy wydawał nadal.
Już chyba na tym blogu kiedyś pisałem, że siedzę (do dzisiaj) przed biurkiem na cudnym, stylowym, biedermeierowskim krześle, które mi podarował. Podarował też moim dzieciom wiersz. Wiersz magiczny, który oprawiony wisi w moim pokoju na ścianie. Jego tytuł: Napisz mi gwiazdę, a wiersz jest poświecony moim (wówczas jeszcze małym) dzieciom.
Oto on: – Napisz mi gwiazdę – / – Piszę – Gwiazda mruga. / – Czym gwiazda mruga? / – Siwymi rzęsami. / – A czy ta gwiazda jest krótka czy długa? / – Krótka jest bardzo i kończy się łzami. // – Kto płacze, komu zrobiło się smutno / w blasku choinki, w Boże Narodzenie? / Czy gwiazda świecić już nie będzie jutro? // – Jutro, dzieciny, to dla mnie marzenie – // Rozmowę taką mogłem mieć z Michałem, / rozmowę taką mogłem mieć z Kamilą, / ale jej nigdy – jak dotąd – nie miałem. / Dzieci jak gwiazdy podobne motylom. // Są. I już nie ma ich. Nim zaistniały / w mrok odlatują, w dorosłość, w mijanie. / Za Narodzenie Boże, za śnieg biały / śmigły renifer przeciąga ich sanie // lub delfin jakiś potworny cudownie / z łbem przytroczonym do ich kalendarza / jakby ktoś ciskał weń ogniste głownie / pędzi z ich łódką po śliskich wirażach. // – Napisz mi gwiazdę. // – Już jej nie napiszę, / zgasła, w kamienne wkopciła się ściany, / gdy usłyszała jak płacze wśród ciszy / ledwie Dzieciątko, już Ukrzyżowany.
Tyle sentymentalnych wspomnień. Nawiasem mówiąc, trochę mi żal tamtej dykcji, tamtego języka poetyckiego. Oraz tamtego czasu, w którym wcale nie żyliśmy bardziej nerwowo niż dzisiaj.