My, felietoniści…
Wpis dodano: 10 maja 2018
Ze Stefanem Jurkowskim znam się od tylu lat, że można powiedzieć od zawsze. On jest ciut starszy ode mnie, więc może brał udział w obronie Częstochowy podczas szwedzkiego potopu. Mimo to z niejednego kufla razem piliśmy. Coca colę, rzecz jasna. A on nagle opuścił Warszawę i wyjechał do Wrocławia, do swojej Ukochanej (nazwisko i adres znane redakcji).
Po śmierci Janka Kiczora i emigracji Stefana siedzę tu, w Warszawie, jak kołek w płocie. Kolegów, przyjaciół mam wielu, ale ta nasza trójka była solidnym i wesołym ansamblem. Oni dwaj jednak mnie opuścili. Janek bez powodu, a Stefan z powodem.
Na szczęście spotykam się ze Stefanem co miesiąc na łamach „Gazety Kulturalnej” prowadzonej przez niezmożonego Andrzeja Dębkowskiego. Stefan prowadzi tu felieton pt. „Listy do Pani A.” – w numerze majowym ukazał się już 118 odcinek Stefciowego pisania. Jak zwykle ciekawy. W numerze czerwcowym ukaże się mój kolejny odcinek (nr 160) z cyklu „Mniej więcej”. Zważywszy, że „Gazeta Kulturalna” jest miesięcznikiem, to sobie policzcie, od kiedy na jej łamach się pokazywaliśmy.
No to co, Stefan? Dociągniemy do trzechsetnych odcinków? Obliguję Ciebie, a Ty motywuj mnie.
A teraz wchodzę in medias res, bo Stefan w swoim odcinku nr 118 (majowym) przywołał pewną, dotąd nieznaną mi poetkę, która od roku 2001 wydała 180 tomików wierszy. Sic! – to nie pomyłka. (Stefan, jeśli się rąbnąłeś w tej liczbie, to sprostuj). Ta zawzięta poetka (a nie taka leniwa, jak wy, darmozjady) to wulkan weny i talentu. Oraz subtelności lirycznej. Cytuję (za Stefanem) kawałek przecudnego wiersza: Chłonąć powietrze sosnowe, / Wdychać zapachy grzybowe, / Spoglądać prosto w oczy zieleni, / Przyjmować pieszczoty światła promieni / I słuchać jak w nas, / Szumi las… No jak? Wzruszyliście się? No, to dobrze o was świadczy…
Nawiasem mówiąc, od razu przypomniał mi się unisony, entuzjastyczny wiersz innego autora, który brzmiał tak: Wyszłem na podwórze, / spojrzałem ku górze, / dech zatkało mi w piersi / to oni, skowronki, przylecieli pierwsi.
Norwida odkrył Zenon Miram-Przesmycki, a teraz mamy do czynienia z drugim, tak ważnym, odkryciem. Jaka pointa? Prosta: czytajcie Jurkowskiego! To są świetne felietony!