Moja gawra
Wpis dodano: 18 października 2019
Chcę wam pokazać, skąd do was piszę te teksty na witrynie. Ten pokój dookoła wypełniają książki – największy skarb, jaki posiadam. Książki oczywiście zbierały się latami. Doszło do tego, że kilka miesięcy temu zadzwoniłem do antykwariatu – przyjechał tu dwóch facetów i jak leci wyniosło z mojego domu niemal 150 książek. Wiem, że popełniłem zbrodnię, ale już innego wyjścia nie miałem. I tak zapewne będzie co jakiś czas trwało przetrzebianie książek. Rzecz jasna większości z nich nic nie grozi, bo są to książki dla mnie cenne, a czasem bezcenne. Poza tym mam słabość do bibelotów, obrazków, figurek. Pełno tu tego.
No, jednym słowem mieszkam w graciarni, a chyba raczej w księgarni za którą życie bym oddał. Tu, na zdjęciu, widzicie moje biurko, na nim komputer. Przy nim spędzam większość swoich dni – od rana do wieczora.
A spójrzcie na krzesło przed komputerem. O!, to nie jest byle jakie krzesło, bo stylowe i mające wiele, wiele lat. Dostałem je w prezencie od mojego świętej pamięci przyjaciela Tadeusza Urgacza (to był świetny poeta i autor tekstów do wielu ongiś znanych piosenek).
Na zdjęciu widzicie ekran i klawiaturę komputerową. A komputer stoi pod biurkiem. Telewizor mam na przeciwległej ścianie, za plecami. Dużo czasu mu nie poświęcam, ale jeśli już, to przesiadam się na duży, solidny fotel. Poza tym ten fotel zapewnia mi godzinną drzemkę podczas dnia, bo do kompa siadam już o 5.00 rano. Zgred jestem, więc wszystko lubię dostosowywać do mojej wygody.
Rzecz jasna ściany pokoju otaczają regały z książkami. W moim bałaganie jest porządek. W moim życiu też, bo tu spędzam większość czasu. Ile mi tego czasu zostało? Hm, to dobre pytanie, bo gdy przekroczyło się 70 lat, to o tym co dzień się myśli. Najbardziej frapuje mnie niepokój, co po tych książkach zostanie. Oby nie popiół ani potop. Choć nie jestem aż taki „wybitny”, aby literatura nad tym ubolewała (co piszę bez kokieterii).