Miasteczko Literackie
Wpis dodano: 21 czerwca 2015
Dwa dni spędziłem w Szczecinie. Odbywało się tam coś w rodzaju targów książki i prezentacji kilkudziesięciu wydawnictw. Na Placu Lotników, w centrum miasta, wyrosło pod wielkim namiotem kilkadziesiąt stoisk bookinistycznych, na których panoszyła się góra książek. Zbudowano też coś w rodzaju „estrady księgarskiej” pod gołym niebem, na której autorzy, wydawcy, krytycy prezentowali sporo nowości.
Właśnie z tego tytułu tam byłem. W miniony piątek prowadziłem spotkanie poświęcone Listom z oflagu Witolda Wirpszy, a w sobotę razem z Cezarym Sikorskim prezentowaliśmy naszą wspólną książkę pt. Rozmowa. Oba te tytuły ukazały się nakładem Zaułka Wydawniczego „Pomyłka”. Tę ostatnią prezentację moderował Artur D. Liskowacki, zaś ja prowadziłem rozmowę z Leszkiem Szarugą i Dariuszem Pawelcem, bez których Listy z oflagu nie mogłyby zaistnieć. Jest to wspaniała książka zawierająca listy do przyszłej żony, Marii Kureckiej, które pisał z niemieckiego obozu jeniec Witold Wirpsza, późniejszy ojciec Szarugi. Ta korespondencja jest i wspaniała, i arcyciekawa, i poruszająca z wielu powodów. Czegoś więcej dowiecie się z mojej recenzji, która wisi waśnie na portalu Latarnia Morska. Obaj profesorowie – Szaruga i Pawelec – znakomicie dopowiedzieli różne ważne sprawy. Szczególnie nisko chylę czoło przed. prof. Pawelcem, który z benedyktyńską dokładnością listy do druku przygotował, opatrując je arcyciekawymi wyjaśnieniami, komentarzami i uściśleniami faktograficznymi.
Była też okazja zamienić kilka słów z Panem Pawłem Nowakowskim, szefem szczecińskiego Wydawnictwa Forma, którego i Szaruga, i ja (od niedawna) jesteśmy autorami. Była poza tym przyjemność zobaczenia Beaty P. Klary, która wpadła tu z Gorzowa, i kilku innych, bliskich mi osób.
Na „życie towarzyskie” mieliśmy niewiele czasu, ale zgrzeszyłbym mówiąc, że je zaniedbaliśmy. Na dodatek w obie strony wiozłem autem Leszka Szarugę (uff, w dwa dni w obie strony ponad 1100 kilometrów, bo Szczecin leży bliżej Szwecji niż Warszawy) i wtedy z silnikiem samochodu rywalizowała nasza nie kończąca się rozmowa na wszelkie tematy.
I jeszcze jedna refleksja: z tego, co mi wiadomo, całą imprezę solidnie zasponsorowała firma Murator. To miłe, że firma nie mająca nic wspólnego z kulturą, chce mieć coś wspólnego. Ech, byłoby cudnie, gdyby tego typu podmioty nam, chudym literatom, pomagały. Bo łaska Ministerstwa Kultury na pstrym koniu jeździ.
Tak, to był krótki, lecz intensywny pobyt, ale myślę, że nie zmarnowany i pełen wrażeń. A Szczecin taki cudny, taki inny, taki osobliwy, że ten wyjazd zapewne długo będzie się turlał ładną melodią po mojej głowie.
Na zdjęciu od lewej: Dariusz Pawelec, Leszek Szaruga i ja podczas prezentacji Listów z oflagu Witolda Wirpszy (kliknij w zdjęcie, żeby powiększyć)