Lubieżny Turczyn « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Lubieżny Turczyn

Szmira to szmira! Ale zdarza się i taka, której rozmiary zaczynają nas bawić, a nie wkurzać. Przypomnijcie sobie, ile tandety czytały nasze babcie i mamusie. Na przykład Helena Mniszkówna była dla nich autorką najwspanialszą. Ech, pozazdrościć… I jaka jest sława np. takiego Parnickiego czy Drzeżdżona przy Mniszkównie? Żałosna!

Ja na honorowym miejscu w swojej bibliotece trzymam książkę pt. Lubieżny Turczyn i inni okrutnicy. Wspomnienia dziewic. Rzecz rozkoszna! Absolutnie pornograficzna! Momentami „zbyt śmieszna” dla pań, choć mogę się mylić. Owiana mgiełką tajemnicy, bowiem autor jest Anonimem i wiemy tylko, że pierwodruk ukazał się w Anglii za czasów królowej Wiktorii. W Polsce prawdopodobnie było wydanie przedwojenne, ale kolejne ukazało się w przekładzie Anieli Tomaszek i zostało wydana przez oficynę Rój w roku 1990, prowadzoną przez Romualda Karasia. Nie wiem, jaki nakład poszedł, ale domyślam się, że spory. Na Allegro można się jeszcze natknąć na ten rarytas wiadomej konduity. Książkę polecam szczególnie paniom z tzw. porządnych domów i „dobrze ułożonych” (cokolwiek by przez to nie rozumieć) – im też należy się szczypta grzechu, luzu i fantasmagorii.

Dla zachęty podaję długi podtytuł powieści: Sceny z haremów, żywo i wiernie odmalowane w listach młodej i pięknej angielskiej damy do jej kuzynki w Anglii. Wszystkie szczegóły jej porwania i uwiedzenia, a także nabranego przez nią szczególnego zamiłowania do sprośnych skłonności Turczyna, prosto, z gustem opisane, co zawsze o prawdzie powieści stanowi.

Popyt na tę książkę wciąż znaczny, a więc z zadowoleniem stwierdzam, że zamiłowanie do sprośnych skłonności wśród czytelników nie gaśnie. To krzepi! A wzorzec lubieżnego Turczyna być może podtrzymuje etos podupadającej męskości? Wskrzesza ambicje mołojeckie? A w damach budzi jeszcze jakieś nadzieje?

Tak czy owak w każdym czytelniku lektura ta ożywi zachwyt do przecudnej narracji „w kwestiach miłosnych”. Dla zachęty chciałem tu jeszcze zacytować kawałek z tajemnic alkowy, ale ręka mi zadrżała, gdy uświadomiłem sobie, że dawne igraszki nie zestarzały się do dnia dzisiejszego i ambitne Czytelniczki oraz Czytelnicy nadęliby usta: „Co nam ten Żuliński tutaj stare jak świat kawałki opowiada”. Zaś wracając do szmiry: ona jest wieczna, ale jak pięknie się czyta. A my tu stale o młodej prozie, której ni cholerę nie można zrozumieć. Tak się porobiło! 🙂

Turczyn

(kliknij, żeby powiększyć)

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP