List od Jurka « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

List od Jurka

Mam w Kaliszu wspaniałego przyjaciela, Jerzego Szukalskiego – artystę pełnokrwistego! Niedawno publikowałem w tym miejscu Jego list reagujący na któryś z moich wpisów. I tym razem Jurek zgodził się, bym Wam pokazał Jego kolejny list, będący komentarzem do poprzedniego wpisu pt. Szansa na sukces. Oto on:

Nie wiem, jak Twój apel odczytany będzie w tzw. środowisku, ale dla mnie, będącego zdecydowanie obok tego nurtu, zawiera on treści oczywiste i zdroworozsądkowe. Można wiec moje refleksje wywołane Twoim tekstem zatytułować – Znaj proporcjum mocium panie. Zapewne w każdej przysłowiowej szufladzie naszych piszących koleżanek i kolegów, podobnie jak buława marszałkowska w plecaku każdego żołnierza, spoczywa patent na literacką nagrodę Nobla i wiara w taki stan rzeczy jest całkowicie dopuszczalna i sympatyczna, dopóki nie zostanie przekroczona specyficzna smuga cienia, czyniąca z kogoś, kto znajduje przyjemność z pisania, bufona przekonanego o swej wielkości i strzykającego jadem na wszystko dookoła w akcie zemsty za nierozpoznanie jego wiekopomnego talentu. Dopóki osoby piszące traktują swoją twórczość jako coś dopełniającego własne Ego, coś co stanowi nadanie sensu i smaku naszej codzienności, tak długo wszystko jest na swoim miejscu i poukładane. Szanse na prawdziwy sukces są w tej właśnie dziedzinie bliskie zeru bezwzględnemu. Oczywiście środki musowego przykazu będą epatowały przykładami mówiącymi o możliwym sukcesie, który leży praktycznie na wyciągniecie ręki. Ot, weźmy choćby casus pewnej hochsztaplerki literackiej na światowym poziomie, które to zjawisko nazywa się Coheno – można współcześnie osiągnąć sukces? Ano można. Oczywiście, już w szkołach uczą jednak pokory poprzez przykłady norwidowsko-podobne, wielkich twórców, których dorobek świat docenił zdecydowanie później, aniżeli sam zainteresowany miałby sposobność to zauważyć. Dlatego jeśli obecnie piszący, nastawiają się na konieczność osiągnięcia wymiernego sukcesu, to nastawiają się jednak na 99,999% pewności, że ich marzenia rozbiją się boleśnie o twarde mury współczesności. Kultura, jako taka, nigdy nie należała do dziedzin wymienianych jednym tchem z pojęciem dobrobytu, czy choćby dostatku. Okazuje się, że do kształtowania społeczeństw czynnik świadomości kulturowej nigdy nie chciał być dodawany przez różnej maści rządzących. Wszak tutaj rozpoczynają się dylematy egzystencjalne, powstają pytania o sens i cel życia, o to, co w nim jest naprawdę cenne – a wszystko to z punktu widzenia rządzących (wszystkich rządzących) nie jest pożądanym stanem świadomości. Dlatego naprawdę nie ma co liczyć długofalowo, czy też w perspektywie kolejnej edycji nagrody literackiej, na osiągnięcie realnego sukcesu, bo nawet jeśli on nastąpi, to za chwilę okaże się niczym wobec spraw naprawdę istotnych. Dlatego przestańmy nieustannie zerkać w stronę Nobla, Nike, Oskarów i wszystkich innych nagród. Patrzymy w głąb siebie, tam naprawdę są sprawy najważniejsze i najistotniejsze. Tam właśnie możemy odnaleźć coś, co pozwoli nam stawać się odrobinę lepszym, wartościowszym, pełniejszym. W tej drodze do zrozumienia samego siebie i wewnętrznego samodoskonalenia się na pewno dobrą metodą jest przelewanie swoich przemyśleń na papier, zarówno ten wirtualny, jak i czerpany. Tyle tylko, że metoda na lepsze, pełniejsze, barwniejsze życie, nie może stać się celem naszych egzystencji. To, co napiszemy, najważniejsze jest dla nas samych. I choć wieszcz nawoływał, że chciałby nazywać się Milijon i za miliony kochać i cierpieć katusze, to jednak zważmy, że to były podwaliny literatury romantycznej, natomiast my wszyscy żyjemy tu i teraz. Dlatego dobrze byłoby, aby głos Leszka nie był głosem nawołującym na puszczy i abyśmy wszyscy pisali, ale by ta twórczość dawała zadowolenie nam samym, bez względu na splendory zewnętrzne.

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP