Lektury sentymentalne « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Lektury sentymentalne

Wczoraj – przez przypadek zupełny – wróciłem do Grochowiaka i długo w noc czytałem jego wiersze. Zawsze go lubiłem i ceniłem, byłem rozkochany w jego poezji i chyba tamta młodzieńcza miłość na moment odżyła.

Grochowiaka miałem okazję poznać, gdy jeszcze byłem studentem. Pierwszy raz widziałem go w kawiarni „Złota Kaczka”, tam, gdzie zaczyna się ulica Tamka. To musiał być początek lat siedemdziesiątych. Popijałem z kolegami ze studiów kawkę, a on z jakimiś znajomymi perorował przy sąsiednim stoliku. Jak to on – wodził rej, narzucał ton, panował nad towarzystwem. Zapamiętałem jedno: jakieś bardzo erudycyjne wywody na temat sztuki, malarstwa itp.

Jakiś rok potem miałem okazję poznać Mistrza osobiście w  mieszkaniu Stefana Zacha na bliskiej Pradze. Stefan Zach był wówczas nieźle znanym w Polsce piosenkarzem. Śpiewał trochę banalnych przebojów tamtego czasu (number one: Serwus Panie Chief, główna nagroda w Opolu ’66), ale też genialnie Brela i sporo piosenek właśnie do tekstów Grochowiaka. Stąd ich przyjaźń. Stefan (1940-2003) też już nie żyje. W roku 1990 wyjechał do Nowego Jorku i tam umarł.

Wtedy, w jego mieszkaniu, była zwykła popijawa. Kilka osób, ja najmłodszy. Grochowiak uwielbiał mieć młodych przy boku – wtedy w swoim perorowaniu dostawał skrzydeł, bo wiedział, że jest Mistrzem. I lubił nim być.

Ech, stare, dobre czasy i wyspy szczęśliwe na wzburzonym oceanie komuny!

Z wczorajszej lektury przytaczam wiersz Stanisława Grochowiaka pt. Portret z mnichami. Mniej znany, mniej zapamiętany, a takich jest sporo obok tych popularnych i „przyswojonych”. Grochowiak aż prosi się o ponowną lekturę – spróbujcie, odkryjecie go na nowo… Jak w tym wierszu – zaskakująco awangardowym:

Piękno tej kobiety zupełnie jak kula
Każda noga jej skrzydło
Każda linia noga

Piękno tej kobiety jest odbijaniem Boga
W coraz dalszych więc mniejszych szczegółach

Gdy w ustach odkrywa przepastne Afryki
Uda jej błyszczą jak brzegi Grenlandii
Jest życiem ujętym w obcęgi brwi
Krwią spływającą po błękitnych sieciach

A przecież widziałem jak szła kiedyś przez strych
Leżały tam maski żałoba i strach
Za każdym jej włosem uczepiony mnich
O napastliwie odsłoniętych kłach.

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP