Krytycy-tetrycy
Wpis dodano: 6 stycznia 2012
Czytałem ostatnio na dwóch portalach literackich narzekania publicystów w moim wieku na stan literatury dnia dzisiejszego… Jakie to wszystko liche, miałkie, ple-ple… I te żale: gdzie się podziali Żeromscy i Andrzejewscy, Różewicze i Herberci… Gdzie ta literatura, która tworzyła Polskę i polskość..
Mam zupełnie inne zdanie. Przypomina mi się marudzenie Sędziego z „Pana Tadeusza” na młodzież – ona zawsze gorsza od nas, ona popsuje to, co było wielkie i święte… Wiecznie to samo!
Ci krytycy to przede wszystkim tetrycy. Ich frustracja wynika z dwóch przyczyn: po pierwsze, nie rozumieją, że świat się zmienia, komunikacja społeczna się zmienia, nawet aksjologia się zmienia (co nie znaczy, że upada). Po drugie, oni mało czytają. Oni nie wiedzą, jak sporo ukazuje się dobrych książek młodych prozaików i jak wiele się teraz dzieje w młodej poezji. Zapraszam ich chociażby tu, na moją www., pod link recenzje – niewiele tam tego, wierzchołek góry, ale chociażby te książki są sygnałem, że żadna literatura nie ma zamiaru umierać ani na psy schodzić…
Owszem, jest problem z ogarnięciem całości – to wszystko obecnie znajduje się in statuu nascendi, pogrupowało się, zatomizowało, rozproszyło. Dziś nie tak łatwo opisać panoramę tego, co się dzieje. Ale dzieje się bardzo wiele, i to dobrego. Młoda literatura miewa się dobrze i furt te narzekania. A że dużo sieczki? A dawnymi czasy jej nie było? Przecież zostaną w pamięci utwory najlepsze.
Jest dużo rozgardiaszu, jest dużo zjawisk niepokojących – jak zawsze. Ale to nie one będą tworzyły ostateczny obraz dorobku dzisiejszych młodych.
No, Panowie-rówieśnicy, tkwijcie sobie dalej we własnych biografiach i pamięciach, ale – na Boga! – czytajcie więcej i dajcie sobie spokój z proroctwami, że literatura upada. To raczej opada Wasza zdolność śledzenia jej, rozumienia i lokowania w rzeczywistości, która już nigdy nie będzie taka, jak dawniej.