Kot w księgarni « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Kot w księgarni

Robiłem porządki w książkach i nagle wypadła mi spośród nich jakaś karteczka. Ach!, to był wycinek z „Gazety Wyborczej” z dnia 17.08.2010 roku.

Odnalazł się kot! Kot imieniem Docent, który od kilku lat rezydował w księgarni na Nowym Świecie 41. Był pupilem księgarzy i klientów. Ładne kocisko, solidne… Biały z czarnymi łatami na mordce.

         Aż przyszedł ten fatalny dzień: kot przepadł! Szukali go przez kilka dni księgarze i ich klienci. W końcu kot odnalazł się w którejś piwnicy. Wszyscy z ulgą odetchnęli, a kot powrócił do księgarni i nadal tam rezydował.

         „Gazeta Wyborcza” natychmiast ogłosiła radosną nowinę o odnalezionej zgubie i załączyła zdjęcie kota wspartego na jakimś biurku i na jednej z książek. Za nim widać księgarskie regały z książkami. Ale kot wybrał sobie jedną książkę i na niej się wspierał oboma łapami. Był to mój tom wierszy Ja, Faust. No!, w końcu miałem dowód, że ktoś mnie czyta.

         Wyszło na dobre: miałem z tego powodu benefis i liczne telefony od kumpli. Kota pokochałem miłością pierwszą. Jego już chyba tam nie ma, prawie 10 lat mija od tamtego wydarzenia, a ja lepszego public relations już nigdy nie zaznałem.

         W domu miałem wtedy swoją ukochaną kotkę Ramonę. O beżowej, długiej sierści. Ale ją w ogóle moje książki nie obchodziły. Patrzyła na mnie „z góry” i jakoś tak wyniośle, z dystansem. Trudno! Przynajmniej kot księgarski, Mister Docent, poznał się na mnie…

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP