Koniec roku
Wpis dodano: 27 grudnia 2017
Rok 2017 dobiega końca. Jaki on był? Myślę, że nie najlepszy. Żyliśmy nerwowo, dzieliliśmy się, kłóciliśmy się. Aura niepewności dotknęła wielu ludzi. To była kontynuacja transformacji, której ostateczne efekty są wciąż nie do przewidzenia. Zresztą nerwowo było nie tylko u nas; ot, chociażby Hiszpania ma poważny konflikt polityczny z Katalonią, który nie wygasł. My w rok 2018 wejdziemy z niepewnością dalszych wydarzeń. Jak długo jeszcze będzie to trwało? Zmiany na dobre są dobre, zmiany na złe są złe, zmiany na niepewne są destrukcyjne.
W kulturze też nie było stabilnie. W wielu instytucjach kulturalnych dochodziło do zmian personalnych, których efekty zazwyczaj nie są do szybkiego przewidzenia. Czas pokaże. Każda „dobra zmiana” okazuje się dobra dopiero po czasie, a nie w trakcie jej deklarowania.
No więc w tej sytuacji my, poeci, prozaicy, krytycy mieliśmy spokój. Piszemy i wydajemy nasze książki. Mamy dużo imprez literackich, spotkań, konkursów, wydarzeń. Nasze publikacje przestały być zależne od wydawnictw państwowych, a prywatny ruch wydawniczy jest dobrze rozwinięty, choć przecież nie charytatywny. Tak czy owak publikacja książki stała się prostą sprawą. Gorzej jest z jej kolportażem, upowszechnieniem. Ale tego tak dużo, że trudno się dziwić. Dzisiaj autor musi dbać o własne nagłośnienie. Księgarze mają inne zmartwienia – ich interes jest w sprzedaży. A wiadomo, że dobrze sprzedają się nie tomiki poetyckie, lecz czytadła różnego autoramentu. Tak było zawsze – w dawnych czasach też większe wzięcie miała Mniszkówna, a nie np. Czechowicz czy Młodożeniec.
Kiedy wspominam swoją młodość, to mam przed oczami zupełnie inną Polskę – nieporównywalnie biedniejszą i bardziej „przaśną” niż Polska obecna. Jednak jakoś żeśmy się „zeuropeizowali”. Ja sporo po Polsce jeżdżę i dla mnie obfita siatka autostrad jest wciąż rewelacją. Wszystko w ogóle jest rewelacją: kupno samochodu, wyjazd za granicę, wolność słowa, dowolny styl życia itd., itp. Gdyby nie ta napięta aura społeczna i polityczna, byłbym niemalże w raju. Ale chyba tylko porównując swoje doznania z dyskomfortami życia w dawnej Polsce. Młodzież jest już całkowicie in medias res współczesności, bo dawnej nie znają.
No więc żegnam rok 2017. Nowego roku się boję, ale może gorzej nie będzie. Czy będzie lepiej? Pytią nie jestem, wymagania mam małe, chcę tylko żyć w aurze spokoju i pojednania.