Jeszcze raz o PIW « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Jeszcze raz o PIW

10 lutego zamieściłem na tym blogu notę broniącą Państwowy Instytut Wydawniczy przed zakusami jego likwidacji.

Minął miesiąc – los tej zasłużonej oficyny nadal jest niepewny – i to w 65. roku jej istnienia.

Dzisiaj pomagałem Ryszardowi Ulickiemu sformułować obszerniejszy protest w tej sprawie. Poniżej ten tekst – jeszcze nieoficjalny, jeszcze w fazie projektowania, ale już podaję go do wiadomości:

PIW obchodzi w tym roku swoje 65-lecie i jest najstarszą oficyną literacką w Polsce. Wiele wskazuje jednak, że może to być ostatni rok jego istnienia. Grzech PIW-u polega na tym, że jest instytucją państwową i „produkuje” książki. To jedno słowo – „państwowy” – w znanym w kraju i za granicą może przekreślić ogromny dorobek tej tak zasłużonej oficyny, która nie podlega, niestety, Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Zanim dojdzie do tego, że PIW będzie Prywatnym Instytutem Wydawniczym godzi się przypomnieć, że wydał od dotąd  około 8 tysięcy tytułów będących w przewadze wydaniami premierowymi . W PIW opublikowana była niemal cała klasyka polska. Jedynie Żeromski i Dąbrowska w Czytelniku, a Gombrowicz w WL, ale też w PIW-owi zdarzały się pojedyncze wydania tych autorów, głównie opracowania krytyczne o charakterze naukowym.

Dla zilustrowania dorobku PIW-u można przytoczyć dzieła wszystkie m.in. Kochanowskiego, Reja, Sępa Szarzyńskiego, Wacława Potockiego, Morsztyna, Paska, Krasickiego, Niemcewicza, Słowackiego, Krasińskiego, Norwida, Fredry, Reymonta, Prusa, Sienkiewicza, Staffa, Boya-Żeleńskiego, Jastruna, Przybosia, Słonimskiego czy Borowskiego. Aktualnie na druk czeka finalny tom zamykający dzieła wszystkie Sienkiewicza – jego „Kalendarium”. Trwa edycja dzieł wszystkich Witkacego i Leśmiana, a na druk czeka ostatni tom dzieł Białoszewskiego.

PIW jest – na co pracował od 1946 roku – dobrem kultury narodowej. Wychował i wypromował kolejne generacje wybitnych pisarzy polskich, tłumaczy i edytorów, wypełniał skarbnice księgarskie najbardziej wartościową klasyką, wprowadzał latami na rynek książki znakomite dzieła literatury obcej, edytował serie wydawnicze o legendarnym dziś znaczeniu (m.in. tzw. Biblioteka Myśli Współczesnej, Biblioteka Krytyki Współczesnej, Seria Ceramowska, Seria Celofanowa, „Współczesna Proza Światowa” i wiele innych). Na jego sławę i dorobek pracowali tak wybitni dyrektorzy, twórcy i redaktorzy, jak Jerzy Adamski, Stanisław W. Balicki, Zofia Bartoszewska, Marcin Czerwiński, Paweł Hertz, Jan Kot, Karol Kuryluk, Jan Józef Lipski, Julian Rogoziński, Stanisław Szenic, Irena Szymańska, Andrzej Wasilewski. To m.in. ich dorobek ma się obrócić w ruinę, kiedy powinien być kontynuowany?

Jest prawdą, że przez minione trudne lata za wydawnictwem ciągnęła się lista długów, ale po roku 2005 rozpoczął się proces powstrzymywania degradacji wydawnictwa i przywrócono część jego dawnej świetności.  Jak powszechnie wiadomo, rok 2011, to rok „Republiki Książki”, „Mapy Kultury”, „Biblioteki Plus” – programów ogłaszanych przez MKiDN. Nie musi to obchodzić Ministra Skarbu, które z uporem godnym lepszej sprawy konsekwentnie wykonuje prywatyzacyjne dyspozycje rządu Premiera Buzka, ale czy Minister Kultury może się godzić na to, że PIW okaże się niepotrzebny na Mapie Kultury, w Republice Książki i w unowocześnianych bibliotekach?

Minister Zdrojewski objął wydarzenia roku jubileuszowego PIW-u swym patronatem. Byłoby rzeczą zaiste kuriozalną i bezprecedensową, gdyby likwidacja PIW-u stała się najważniejszym i jednocześnie najboleśniejszym wydarzeniem, które miałoby miejsce pod tak zacnym i wysokim patronatem.

Strzeliste patronaty nie zastąpią narodowego programu rozwoju i ochrony dziedzictwa w tej dziedzinie. Warto się jednak zastanowić, czy ministrowi kultury obok narodowych muzeów, teatrów, filharmonii i wielu innych tego typu instytucji nie brakuje wydawnictwa narodowego, które mogłoby – kontynuując tradycje i korzystając z posiadanego dorobku – być jego narzędziem w polityce kulturalnej w zakresie upowszechniania Literackiego Dziedzictwa Narodowego. Likwidacja tego zasłużonego wydawnictwa byłaby obelgą dla jego dorobku, setek związanych z nim autorów i milionów czytelników oraz spowodowałaby niepowetowaną stratę dla kultury narodowej. Byłaby jeszcze jednym „gwoździem do trumny” naszego zawstydzająco niskiego czytelnictwa ugodzonego ostatnio podwyżką podatku VAT. Tłem dla niebezpieczeństw, jakie zawisły nad PIW-em jest nie tylko wspomniane zjawisko, ale również utrzymujący się od kilku lat upadek (około 2% w każdym roku) wydawnictw i księgarń, których ambicje wydawnicze i handlowe nie miały nic wspólnego z tym, co od 65 lat cechowało i cechuje ofertę PIW-u, skazanego na działanie „niewidzialnej ręki rynku”.

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP