Historia w piwnicy
Wpis dodano: 11 marca 2013
…no i wróciłem z Kalisza. Świętowanie Zaułka wyszło nam ładnie i sympatycznie; kaliska publiczność jak zwykle nie zawiodła.
Ale tym razem widziałem coś, co wbiło mnie w zdumienie. Otóż byłem w Muzeum G.J. Osiakowskich przy ulicy Garbarskiej 2, nieopodal Rynku. Powiecie: no, a cóż to nadzwyczajnego! Ha! Tym razem można mówić o pewnej nadzwyczajności.
Jest to muzeum prywatne, założone przez Pana Andrzeja Banerta, byłego pastora ewangelickiego. Można powiedzieć, że przez całe życie poświęcił tej sprawie swój entuzjazm i energię. Muzeum mieści się w piwnicach odkopanych przez założyciela z ton ziemi, zaś kamienica należała do małżeństwa Osiakowskich, którzy w roku 1943 zginęli w getcie łódzkim.
Kalisz – jak wiecie – był dawnymi czasy miastem ważnym i prężnym; miejscem dużej, wieloetnicznej diaspory, głównie Polaków, Rosjan, Niemców i Żydów. W tym muzeum to wszystko można dostrzec, lecz jego pomysł nie sprowadza się do żadnego dyskursywnego opowiadania historii. To raczej jest opowieść o dniu codziennym.
Musimy tu przejść przez dziesięć sal z eksponatami. Kalisz sprzed wojny, Kalisz w czasie wojny, Kalisz PRL-owski, Kalisz żydowski, Kalisz sklepików, warsztatów, rzemieślników, aptekarzy, krawców, stolarzy, szewców… Kalisz żołnierzy. Kalisz historyczny i etnograficzny… Pan Banert zbierał eksponaty przez całe życie, kupował, kolekcjonował… Zdumiewająca jest ich ilość, już nie idąca w setki, ale w tysiące. Trochę po tym wszystkim chodzi się, jak po graciarni, rupieciarni, ale i trochę taki ma być efekt tego pejzażu oglądanego z wehikułu czasu. Przytłacza nas ta mnogość przedmiotów codziennego użytku, strojów, zdjęć „z epoki”, szyldów, dokumentów, drobiazgów… – nagle zatapiamy się w zaczarowanej Atlantydzie, której dekadencka prostota zachwyca nas i zadziwia.
Ten zbiór uczy nas historii lepiej niż jakakolwiek szkoła. Nie mogę sobie do teraz wytłumaczyć, jak było możliwe uzbieranie takiej kolekcji przez jednego człowieka. Pasja, szalona pasja jeszcze raz pokazała, co potrafi!