Hedoniści
Wpis dodano: 22 czerwca 2017
Z wielkim przejęciem i zadęciem traktujemy naszą „misję poetycką”. Dosyć często poczucie tej misji zapędza nas na manowce grafomanii. Na szczęście zdarzają się poeci-psotnicy, którzy piszą dla hecy. No i uzbierało się tego przez wieki niemało. No, nic nowego – poezja satyryczna czy pisana dla zgrywy ma wspaniały dorobek. Ma ona też swój osobny rozdział hedonistyczny, w którym królują obscena. Obscena znaczy: świństwa.
Czytelnicy pruderyjni niech dalej nie czytają tego wpisu. Czytelnicy-luzacy mogą czytać dalej.
Być może za króla tej flanki poetyckiej można uznać Iwana Barkowa (choć konkurentów miałby trochę). Przytaczam w całości za Wikipedią notę o nim: Barkow Iwan S. (1732-1768, Petersburg), rosyjski poeta i tłumacz; syn duchownego prawosławnego; od 1748 studiował w Akad. Sztuk Pięknych w Petersburgu, z której został usunięty; szeroką popularność zyskał jako twórca krążących w odpisach, rubasznych, obscenicznych wierszy, posłań, ód i bajek (współautor zbioru „Panieńskie igraszki”, wyd. 1992, wyd. pol. 1994); pisał także zjadliwe utwory, w których parodiował klasycystyczny styl M. Łomonosowa, W. Triediakowskiego i A. Sumarokowa; tłumacz satyr Horacego i bajek Fedrusa. Dodam, że w 1994 roku ukazał się u nas wyżej wspomniany zbiór pt. Panieńskie igraszki ze „stosownymi” ilustracjami Franciszka Starowieyskiego, też radosnego hedonisty – cymesik!
Barkow zmarł w wieku 36 lat, ale na sto procent można domniemywać, że to nie świntuszenie go zabiło. Bo świntuszenie jest funkcją witalną i hedonistyczną i wszelki puryzm oraz pruderia nie dorastają do pięt luzactwu erotycznemu. Mam w swoim księgozbiorze rozkoszną książeczkę o zachęcającym tytule: Wspomnienia dziewic. Lubieżny Turczyn i inni okrutnicy. No, to jest dopiero cymes! Nie znamy autora, ale wiemy, że dzieło powstało w Anglii, w pruderyjnej epoce wiktoriańskiej.
Tak, Kościół chrześcijański i anglikański stały od wieków na straży „przyzwoitości”. I to po dzień dzisiejszy jest szczyt obłudy, bowiem – jak wiemy – nieobcy wśród kleru homoseksualizm i pedofilia tę obłudę dokumentują.
Hedonizm erotyczny jest funkcją élan vital – siły życia. I na to nie ma lekarstwa. Oczywiście tzw. kulturowość zobowiązuje nas do pewnej powściągliwości. No trudno, abyśmy latali z imponderabiliami chuci na wierzchu. Toteż nasze chucie szaleją w „podziemiu libido”. I tak już niech zostanie, byle nie udawać, że seks to wstrętna ruja, poróbstwo i ohyda. Poza tym seks posiada strażniczkę, której na imię Miłość. Ona to wszystko firmuje, stręczycielka jedna!