Gdzie ci Tytani?
Wpis dodano: 12 czerwca 2020
Coś się jednak przez ostatnie pięćdziesiąt czy sto lat stało. Do tamtego czasu mieliśmy tytanów literatury takich jak na przykład Brzechwa, Gałczyński, Herbert, Lechoń, Pawlikowska-Jasnorzewska, Przerwa Tetmajer, Różewicz, Szymborska, Tuwim i inni tego formatu. Z biegiem czasu pojawiało się coraz więcej poetów, a w tej masie coraz mniej mamy takie wybitności jak powyżej.
I powoli okazało się, że nikną nam wybitnej klasy krytycy literaccy, tacy jak m.in. Henryk Bereza, Andrzej K. Waśkiewicz czy Piotr Kuncewicz.
Stosunkowo niedawno otworzyły się na oścież nowe wrota literatury. Zaczęła dominować zasada: pisać każdy może trochę lepiej lub gorzej. No i lawina popłynęła!
Nie twierdzę, że to wszystko, to szwarc, mydło, powidło. Nadal bez trudu mógłbym wymienić moich rówieśników lub młodszych poetów, których wysoko cenię. Dobrze, że „szkoły poetyckie” się rozwiały. Teraz każdy poeta chce być „inny”; pogoń za „nową dykcją” jest w cenie, ale tamta „chmura” jakby przeszła do lamusa.
Oczywiście historia literatury nigdzie się nie schowała; ona jest i każdy piszący powinien ją znać. Ale co tam! Teraz my jesteśmy ważni!
Ja poniekąd stoję w rozkroku w tej sytuacji – jedną nogą jestem po stronie tych, którzy już odeszli, a drugą między tymi, którzy wchodzą na podest literatury. I w takim strumieniu nie żyje się lekko. Jednak siłą rzeczy tak dzieje się zawsze. A piszę to dlatego, że znajdziecie się w identycznym położeniu. Trzymam za was kciuki!