Empatia
Wpis dodano: 31 marca 2018
Zupełnie niedawno poetka Kalina Kowalska (którą miałem ongiś przyjemność poznać), zamieściła taki oto krótki wpis na swoim blogu (http://beatagolacikblog.blox.pl/html): Najświeższe wiadomości z kraju i ze świata: Rozmawiałam dziś z młodą dziewczyną, drobniutką, zapłakaną. Siedziałyśmy na ławce. Podałam jej chusteczkę, gładziłam ją po plecach, po głowie, po długich prostych włosach. Mówiłam do niej aniołku. To było najważniejsze wydarzenie na świecie tego dnia.
Zauważcie: jak niewiele słów trzeba, aby powiedzieć coś bardzo ważnego. I jak proste zdarzenia mogą okazać się bardzo wymownymi. Tę krótką przygodę Kaliny można by zamienić w esej lub moralitet. Ale nie trzeba. Tych kilka zdań mówią same za siebie.
Abstrahując już od relacji Kaliny, muszę dodać taki komentarz: ciężkie i ciemne chmury wiszą od pewnego czasu nad nami i nad Europą. Zrobił się rozgardiasz, zrobiło się nerwowo. Ogrodowa huśtawka zamienia się w rozkołysaną łajbę na morzu. Miłe zefirki przemieniają się w ostre wiatry. Słychać zewsząd pomrukiwania, że Europa traci dawną stabilność i spokój. Co się stanie, jeśli przyjdzie burza?
Między wojną a pokojem mamy czasy spokoju i normalnej egzystencji. Ja należę do rocznika, który dobiega 70-tki. Wojny nie doznałem, co dawniej bywało rzadkim darem historii. Owszem, w Polsce były trzęsienia ziemi, czasem nawet mocne, jednak nie ekstremalne (choć trochę ofiar niosły za sobą). Teraz tamte burze mogą się powtórzyć.
Ech, gdybyśmy mogli tak na ławce usadzić naszych polityków, pogłaskać ich po plecach, wyciszyć, przemówić im do rozsądku…
Kalina znalazła metodę. Sęk w tym, że oni nie czytają naszych blogów. Poza tym żyją we własnym świecie, w którym dominuje władza i geszeft. A ta dziewczynka z ławki jeszcze nie wie, że jest bardziej szczęśliwa niż oni.
*
No, chciałem jakiś wpis wielkanocny zamieścić, ale Kalina zainspirowała mnie ważniejszą sprawą. Może i dobrze, ale póki co siadajcie do stołów i świętujcie. Świat niech się wali, a święta świętami. Najlepszego!