E-boog « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

E-boog

Jeszcze słówko na marginesie e-bookowej rewolucji… Ktoś (nie wiem kto) wymyślił genialny kalambur i neologizm: e-boog. Kiedy to pierwszy raz ujrzałem, pozazdrościłem, że sam nie wpadłem na tak prostą i tak genialną sztuczkę werbalną.

W tym neologizmie tkwi genialna gra sensów: Bóg jako Księga i Księga jako dzieło boskie. Absolutyzacja Słowa Pisanego, sakralizacja Tekstu.

Pojęcie Księgi jest dla mnie pojęciem filozoficznym. Myślę, że gdyby ten neologizm usłyszał Jorge Luis Borges, wielki egzegeta Księgi i Biblioteki, byłby zachwycony.

Ja należę do tych, którzy Księgę uważają za nośnik i genotyp kulturowy ludzkości. Tekst jest kodem, jest genem, on zostaje i „odkłada się” na mapie dalszej drogi. Księga jest „magazynem” zbiorowej mądrości; nawet ci, którzy nigdy w życiu nie byli w bibliotece czytają Księgę poprzez grę idei i ducha epoki, w jakiej żyją.

Najbardziej drażliwe jest pytanie o fikcyjność Księgi. To znaczy: do jakiego stopnia nie ma ona nic wspólnego z istotą i przeznaczeniem życia, a jest tylko projekcją ludzkich wyobrażeń? Monadą zrodzoną z abstraktu kulturowości? Ale to mało istotne, ponieważ – po pierwsze – fikcja też jest czymś, co istnieje, a więc stanowi konkretny byt; po drugie, jak powiedział Dostojewski, gdyby Bóg nie istniał, to trzeba by go wymyślić.

Wszystko, co w Księdze, jest stworzone przez człowieka-Boga. E-Boog pozyskał nowe wcielenie. Jego podboje poszerzą nasz świat. Nowa karta Księgi odwróci się i pokaże nam nowe przestrzenie, w których istniejemy na swój ludzki, fenomenalny sposób…

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP