Dobranoc, Panie Julianie « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Dobranoc, Panie Julianie

Zmarł Julian Kawalec (11.X.191630.IX.2014). Kilkunastu dni zabrakło, by dożył 98 lat. Zostawił po sobie dwanaście powieści, dwa tomy wierszy, dwie sztuki teatralne i jeszcze trzy inne książki. Dwa tytuły powieściowe przyniosły mu szczególny splendor: Ziemi przypisany (debiut, 1962) i Tańczący jastrząb (1964), ale wszystkie jego książki były książkami dobrymi. Proszę zauważyć, że debiutował późno, w 46 roku życia – ech ta literatura: zawsze niesie nam jakieś niespodzianki…

Julian Kawalec był  jednym z głównych przedstawicieli tzw. literatury nurtu wiejskiego, która pod koniec lat 50. zaczęła wkraczać w swój nowy, znakomity okres. W tym czasie „magiczny prowincjonalizm” prozy iberoamerykańskiej wchodził na ścieżkę swojego boomu, a przypominam to dlatego, że coś z tego wszystkiego miała polska proza Redlińskiego, Mortona, Myśliwskiego, Nowaka, Pilota czy Trziszki lub żyjących jeszcze po wojnie niegdysiejszych poetów-autentystów.

Znałem Pana Juliana w sposób zażyły i serdeczny. Widywaliśmy się nieczęsto, głównie w czasie moich pobytów w Krakowie. Był starszy ode mnie o ponad 30 lat, lecz otwarty i koleżeński. Bardzo przyjazny ludziom. Świetnie się z Nim rozmawiało o literaturze i o życiu. Ostatni raz widziałem go już dawno, zapewne jakieś 5 lat temu. Siedzieliśmy w sporym gronie w niemałym towarzystwie na jakiejś imprezie; już mocno się postarzał, był pod troskliwą opieką Córki… Ale pamiętam, że rozgadaliśmy się jak młodzieńcy.

Odchodzi stara gwardia. C’est la vie! Ale nie odchodzi literatura. Tzw. nurt wiejski też jakby przygasa. Życie robi się coraz bardziej wyasfaltowane. Pędzimy nim coraz szybciej, lecz dobiegając do mety zabieramy ze sobą za każdym razem świat, który też już zamiera. Ale nieśmiertelny jest mechanizm fenixa. I tak da capo al fine.

6.10.2014

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP