Czy warto pomstować?
Wpis dodano: 3 lutego 2017
Ciekawostka polega na tym, że mimo iż książek poetyckich ukazuje się zapewne więcej niż beletrystyki (jak najszerzej pojmowanej), to właśnie beletrystyka jest bardziej czytana niż poezja. Nic osobliwego. Proza jest dla wszystkich, poezja dla wybranych. Tych ostatnich wcale nie jest mało, zalew tomików aż zadziwia, jednak jakbym tu tego wątku nie rozwijał, to proza jest Królową Literatury.
Warto o tym powiedzieć, skoro my – autorzy z „niszy lirycznej” – tyle mówimy o poezji. A trzeba mieć trzeźwą miarę rzeczy i pogonić „sny o potędze”. I tak nie jesteśmy w najgorszej sytuacji. W jeszcze gorszej są recenzenci i krytycy literaccy. Ich książki to „literatura niszowa”. Może lepiej powiedzieć „środowiskowa”, czyli interesująca wyłącznie czytelników z branży.
Nie zapominajmy także, że w sektorze literackim mamy książki naukowe. Książki literaturoznawcze rodzą się w środowiskach naukowych, akademickich. Kto je czyta? Ano te właśnie środowiska; dodajmy: wąskie. I co? No i bardzo dobrze – tak właśnie powinno być, to sytuacja normalna.
Jeśli cały ten „układ rzeczy” pojmiemy, to zrozumiemy, że literatura to pojęcie bardzo szerokie, mające swoje zapełnione półki i małe szuflady. I to jest oczywiste, normalne.
Jaką sytuację literatury pięknej mamy obecnie w Polsce? Moim zdaniem w pełni zadowalającą, Jest w czym przebierać i wybierać. Ktoś powie: ale tyle jest książek złych… Ano jest. Jest, było i będzie. Jak idziecie na grzyby do lasu, to też znajdujecie więcej grzybów robaczywych niż zdrowych i cudnych.
Oczywiście literatura miewa swoje lepsze okresy i gorsze. Lata tłuste i chude. Jak wszystko. To trzeba traktować z zimna krwią. Przeczekać – jak obecnie – okres paskudny i dożyć lepszego boomu.
Sęk w tym, że każda pliszka swój ogonek chwali. Na przykład gildia poetycka przez swój pryzmat ocenia kondycję całej literatury. Niesłusznie, bo ja pamiętam lata „mocnej poezji”, potem odbierane jej przez lata „mocnej prozy”.
Co w poezji jest obecnie niepokojące? Hmm, chyba brak jakiejś charyzmy. Można podać najlepsze nazwiska poezji dnia dzisiejszego, ale zginął kaliber taki, jaki krył się za nazwiskami m.in. Herberta, Miłosza czy Różewicza. Czy ten „kaliber” jeszcze kiedykolwiek zaistnieje? Pytanie sensowne o tyle, że cała kultura jakby się pospolityzuje. Nawet gdy urodzi się jakiś geniusz, to będzie miał grono „wąskich wyznawców”, bo tzw. „masowy czytelnik” czyta po prostu „masowe książki”. Z tym my nie musimy się zgadzać, ale z tym zgodzą się nasze dzieci wychowane już w innej kulturze i na innych książkach. Warto pomstować? No to sobie pomstujcie.
*
Korzystam z okazji i proszę was o przeczytanie poniższej prośby dobrego, znanego poety Piotra Prokopiaka. Jego syn potrzebuje pomocy! Po przeciągnięciu tego „plakaciku” na pulpit tekst będzie czytelny.