Bywać nie bywać « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Bywać nie bywać

Bezrobocia boję się jak ognia, ale „robocie” przychodzi mi z coraz większym trudem. Już nie te lata, już nie to zdrowie, już nie ten zapał. Siedzenie w domu, czytanie i pisanie to coraz bardziej komfortowa formuła mojej aktywności. Z coraz większym trudem znoszę „mobilne życie literackie”, a więc wymagające wyjazdów lub fizycznej obecności w miejscach publicznych. Nie to, że nie lubię; raczej pewien przesyt, który uzbierał się przez te wszystkie lata bywania i podróżowania.

         No i w tych właśnie okolicznościach przyrody przede mną udział w 43. edycji Warszawskiej Jesieni Poezji – spotkanie autorskie w jednym ze stołecznych liceów, udział w sesji literackiej w Oborach, gdzie m.in. razem z prof. Andrzejem Zieniewiczem (moim kolegą z jednego roku polonistyki) będę miał dwugłos na temat poezji „strumienia świadomości i nieświadomości” oraz będę towarzyszył innym eventom tej imprezy. 20.X. poprowadzę w warszawskim Klubie Księgarza promocję książki Zbigniewa Irzyka pt. Bywało zabawnie, a zaraz potem, 22.X., będę w ZLP, na spotkaniu z Arturem D. Liskowackim, promującym swoją książkę Przywracanie, wracanie, wydaną w Zaułku Poetyckim „Pomyłka”, z którym przecież też jestem związany. A Artura znam od lat, tak go lubię i cenię, że nie mógłbym sobie tego spotkania odpuścić. Zresztą razem z nim szykują mi się dwie następne imprezy – 29.X. w gorzowskiej kawiarni Teatralka obaj będziemy mieli „spotkanie zaduszkowe”, tzn. mamy tam mówić o naszych zmarłych kolegach po piórze. A 3.XI. Artur razem z Cezarym Sikorskim przyjeżdżają do kaliskiego Lepartu, w które to spotkanie też będę zaangażowany. 14-16.XI. znowu Kalisz – tym razem III edycja Festiwalu im. Wandy Karczewskiej. Dwie poprzednie edycje tego festiwalu były tak wspaniałe, że i tej nie mogę sobie odpuścić. I to by było chwilowo na tyle, pomijając fakt, że muszę przeczytać jako juror niemały stosik wierszy przysłanych na VIII edycję zduńskowolskiego Konkursu Poetyckiego im. Feliksa Rajczaka. Juroruję też w konkursie poetyckim zorganizowanym przez portal „Ogród Ciszy”. No i wiecznie jakieś recenzje pisuję. Ale to już w zaciszu domowym. W tym natłoku nie mogłem przyjąć zaproszenia na występy otaczające poznański Międzynarodowy Listopad Poetycki – kumulacja była za wielka jak na moje sfatygowane możliwości.

         Potem już żadna siła nie wyciągnie mnie z domu – idą śniegi, będą zawieje, zamiecie i zaspy, co dla mnie, miłośnika klimatów śródziemnomorskich, jest apokalipsą. Może się uda przezimować do wiosny?!

         Taaaaak, czuję się zmęczony… Ale nie myślcie, że się skarżę, że marudzę. Przecież przez minione 40 lat uwielbiałem tę swoją mobilność. Nasze zbiorowe i publiczne życie literackie miewa różne klimaty i poziomy, ale też nie brak mu stron jasnych i zachwycających. Stale się czegoś uczymy, wiecznie kogoś nowego poznajemy – z tym łatwiej nadążać za zmieniającą się sceną, a zwłaszcza za młodymi, których przybywa i przybywa, pomagając nam, starszym, w ubywaniu i w ubywaniu, czyli w toczeniu się niezniszczalnego koła życia literackiego.

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP