Brawo „Łyżka Mleka”!
Wpis dodano: 16 listopada 2015
Wczoraj wróciłem z V Ogólnopolskiego Festiwalu Poetyckiego im. Wandy Karczewskiej w Kaliszu. Oj, działo się, działo! Dużo ciekawych osób z całej Polski i wyjątkowo żwawe tempo imprezy. Cala logistyka tego festiwalu jest wspaniała i trzeba pokłonić się przed logistyką „aktywistek” Stowarzyszenia Promocji Sztuki „Łyżka Mleka” (zwłaszcza przed Izabelą Fietkiewicz-Paszek i Anetą Kolańczyk), które potrafią to wszystko wymyśleć i doprowadzić do skutku.
W tej edycji mieliśmy cudowny natłok prezentacji nowych książek poetyckich i prozatorskich – krótkich, ale rzeczowych i ciekawych. Tak więc swoje nowe książki przedstawili nam m.in.: Maciej Dobrzański, Robert Kania, Beata P. Klary, Magdalena Krytkowska, Dariusz Kusion, Krzysztof Mich, Dorota Nowak, Tadeusz Olszewski, Jacek Ozaist, Piotr Przybyła, Teresa Rudowicz, Bartosz Sadliński, Andrzej Szaflicki, Aleksandra Słowik, Magdalena Tarasiuk, Jarosław Trześniewski-Kwiecień, Andrzej Tylczyński, Anna Maria Wierzchucka… Nie wszystkich autorów tu wymieniam, bo też nie na wszystkich tych prezentacjach byłem. Może jeszcze wspomnę, że osobną prezentację miał pośmiertnie wydany tom wierszy Leona Zdanowicza pt. Leoniki. Oczywiście tom wydał i mówił o nim młodszy brat Leona, Bogdan Zdanowicz, który zresztą pełnił bardzo istotną rolę podczas innych prezentacji tego festiwalu.
Mieli swój czas dla siebie także autorzy kaliscy. Spotkania prowadzili: Aneta Kolańczyk, Sławomir Płatek, Dorota Ryst i Karol Samsel. Osobne spotkania, bardziej rozbudowane i niekonwencjonalne, mieli Radosław Wiśniewski i Janusz Drzewucki. Ten ostatni zrobił absolutną furorę swoją nieszablonową prezentacją i „kaskaderską” brawurą. Oczywiście odbył się też turniej jednego wiersza, który wygrała warszawianka Ania Wierzchucka. A więc poezji, jak widzicie, było dużo.
Muszę odnotować jeszcze trzy inne imprezy. Krzysztof Mich wziął w obiektyw Kalisz, do zdjęć teksty dopisał Paweł Łęczuk i ta prezentacja była czymś wielce nieszablonowym i nastrojowym. Zanosi się ostatecznie na książkę, bo materiał jest, i to jaki! Miała też miejsce wystawa grafik Andrzeja Sznejweisa – bardzo pięknych, bardzo baśniowych. O listach Anny Kamieńskiej do Wandy Karczewskiej, patronki festiwalu, opowiadał Karol Samsel.
Rozstrzygnięto też dwa konkursy. Pierwszym był konkurs na recenzję z tomu Teresy Rudowicz Błędne ognie, któremu przewodniczył w jury Karol Samsel – spektakularnie wygrała go warszawianka Patrycja Jarosz. Drugi konkurs (poetycki) – imienia Rodziny Wiłkomirskich (jury szefował Wojciech Kass) wygrała poetka Magdalena Cybulska.
Uraczono nas również spektaklem Nowe wyzwolenie Witkacego – no, to był zupełny odlot, a Jerzy Szukalski, aktor, jak zwykle dał popis swojej absolutnie wspaniałej ekspresji (towarzyszył też zresztą innym prezentacjom). A pod koniec festiwalu Beata Wicenciak i Tomasz Paszek podsumowali ponad pięcioletnią działalność „Łyżki Mleka”. Ta prezentacja trwała ponad godzinę – była imponująca. Ilość i różnorodność animacji i eventów kulturalnych” naprawdę czyni z „Łyżki” stowarzyszenie niezwykle kreatywne i pracowite. To było pokrzepiające sprawozdanie – jak byśmy nie narzekali na stan kultury polskiej, to mamy na niej wyspy obfitości. Wszystko zależy od ludzi! Były też koncerty. Absolutnie rewelacyjny okazał się koncert Marii Mayer, która dała recital piosenek żydowskich. To był zaczarowany wieczór; to było mocne przeżycie. Przeżycie ze łzami wzruszenia w oczach.
Spytacie: jak to możliwe, by w niespełna trzech dniach zrealizować tak gęsty i ambitny program? Nie wiem, jednak widziałem to na własne oczy i słyszałem własnymi uszami. A żebyście zdumieli się jeszcze bardziej, to moje powyższe sprawozdanie poszło na duże skróty, bo nie czuję się na siłach, aby wszystko opisać drobiazgowo.
Brawo „Łyżka Mleka”!!!