Blues w saloniku « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Blues w saloniku

Niedawno skontaktował się ze mną Pan Paweł Słomowicz, muzyk, śpiewak po konserwatorium, mieszkający od dłuższego czasu w Kanadzie. Co nas łączy? Dawna znajomość z Tadeuszem Urgaczem i wielka admiracja do jego poezji. Tak się składa, że niebawem, 4 czerwca, będzie smutna, pierwsza rocznica śmierci Tadeusza. Pan Paweł przyjechał do Polski i w prywatnym domu zgromadził swoją rodzinę oraz kilkoro znajomych poniekąd z tej okazji.

Słomowicz do garści tekstów Urgacza napisał muzykę i znakomicie, z ikrą  wykonuje te utwory przy akompaniamencie gitary. Byłem więc na „prywatnym koncercie”. Nie wierzyłem własnym uszom: to w większości były bluesy cudownie układające się w uchu, a jeśli dodacie sobie do tego magiczne teksty Urgacza, to też się zdziwicie, że można to było pogodzić. I to jak!

Uświadomiłem sobie w trakcie tego wieczoru pewien paradoks. Otóż Urgacz debiutował w 1945 roku w „Twórczości” dzięki Przybosiowi, który wtedy prowadził tam dział poezji. Gdzie Przyboś a gdzie Urgacz? Przecież to dwie na słońcach swych odmienne poetyki. A jednak ten papież Pierwszej Awangardy połapał się na wierszach poety o rodowodzie raczej leśmianowskim.

Myślę, że teraz na Urgaczu połapał się blues. Tak, tak – wszystko jest niewyobrażalne, dopóki się nie dowiemy, że jest.

Nawiasem mówiąc, dawno nie widziałem takiego domu. Zeszli się znajomi na wieczór poetycki. Atmosfera była „napakowana” poezją i sprawami kultury. Pod powiekami widziałem jakby jakiś dawny romantyczny salonik, gdzie celebrowało się takie spotkania. Istny relikt, ale jaki piękny, jaki piękny…

Może więc nie jest tak źle? Może wciąż kultura, literatura, poezja są ludziom potrzebne? Tu na pewno były!

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP