Autotematyzm
Wpis dodano: 2 listopada 2012
Skądinąd sympatyczna Wanda Skalska, recenzentka szalejąca na łamach pisma „Latarnia Morska”, popełniła recenzję z najnowszego tomiku Marka Czuku, gdzie czytam takie oto zdanie: Wiersze o wierszach zdają się być daniną płaconą przez wszystkich (no, prawie wszystkich) poetów. Z jednej strony może to drażnić lub nużyć, lecz z drugiej – cóż, w końcu nic dziwnego, że twórczy przyglądają się swoim narzędziom i utworom, próbując je „kodyfikować”, a przynajmniej dookreślać. Podle własnych wizyj, naturalnie.
Nie pierwszy raz spotykam się ze sceptyczną oceną poezji autotematycznej. A czytałem już na jej temat o wiele gorsze opinie, wręcz odrzucające sens autotematyzmu. To zawsze jeży mi włos na głowie, bowiem należę do entuzjastów tej poezji i sam popełniłem niemało wierszy autotematycznych.
Po pierwsze, w poezji nie ma „złych tematów”, co najwyżej bywają tylko złe wiersze. Jeśli wiersz jest dobry, to żaden temat czy wątek nie czyni go gorszym. Aprioryczne odrzucanie jakichkolwiek tematów może być jak wylewanie dziecka z kąpielą.
Po drugie, poezja autotematyczna to – dla mnie przynajmniej – sprawa poważna. To zmaganie się poety z „tajemnicą ontologiczną” wiersza i z własnym zdziwieniem językiem, którego przecież nie używa się poza wierszem. Wiersz jest jakimś „bytem fenomenalnym”, jest „osobliwością hermeneutyczną” i aktem wyjątkowych kreacji emocjonalno-intelektualnych, które tylko w języku liryki są możliwe. Polecam np. najnowszy zbór wierszy Cezarego Sikorskiego pt. Pięćdziesiąt cztery sonety, gdzie dywagacje na temat języka „ponadpoznawczego” są intrygujące i formułują wszystkie te filozoficzne konotacje oraz relacje między językiem a istnieniem. Język jest kodem i memem, który przekazuje nas następnym pokoleniom. A więc jest i źródłem, z którego czerpiemy nas samych i naszą kulturowość.
Przyglądanie się więc własnemu wierszowi, dziwienie się jemu, poszukiwanie we własnym pisaniu odpowiedzi na pytanie: co ja robię, jak i dlaczego?, to sprawa wielce intrygująca, uzasadniona, a dla mnie nawet konieczna…