Autarkia
Wpis dodano: 5 stycznia 2015
Autarkia to pojęcie „starożytne”. Ma różne znaczenia, jednak podstawowe to pogląd stoików i cyników, według którego jednostka jest samowystarczalna w dążeniu do szczęścia. Tego wszyscy byśmy sobie życzyli.
Autarkia – ładne słówko, niemal tak ładne jak Arkadia. W tej kwestii Mateczka naszej wiedzy, Wikipedia, poucza: fikcyjna kraina, uważana przez poetów za krainę wiecznego szczęścia – ziemski raj, symbol wyidealizowanej krainy spokoju, ładu, sielankowej, wiecznej szczęśliwości i beztroski. I wydaje mi się, że w Arkadii o autarkię nie byłoby trudno. W Polsce jest kilka Arkadii, najsławniejsza ta pod Nieborowem; byłem tam i jednak odniosłem wrażenie, że miejscowym nie żyje się inaczej niż gdzie indziej. Arkadia to chyba tylko sen jakiś złoty, miraż i omam.
Autarkia – obawiam się – tak samo! Człowiek jest zwierzęciem stadnym i jego samowystarczalność w budowaniu własnego szczęścia bywa li tylko wybrykiem natury. Owszem, to może się zdarzyć, ale każdy przypadek trzeba by badać osobno – jako wyjątek. Absolutna większość z nas żyje pośród rodziny, znajomych, środowiska pracy i w całej tej infrastrukturze społecznej, która ma przecież wpływ na nasze życie. Do tego niedawnymi czasy doszła przestrzeń internetowa, czyli kolejna mutacja zbiorowości. Poza tym nawet gdybyśmy byli perfekcyjnie samotni, to i tak musimy liczyć się z normami społecznymi, przepisami, prawem itp. Wolnoć Tomku w swoim domku można tylko pod własną czaszką, czego zresztą obficie Wam i sobie życzę. No, możecie się buntować przeciw tym wszystkim ograniczeniom – życzę powodzenia.
Bo jednak tej samowystarczalności w dążeniu do szczęścia nie można tłumić. Pytanie tylko: jak to szczęście w sobie zainstalować? Owszem, są metody: trzeba być pogodnym człowiekiem, optymistą, mało wymagającym „konsumentem rzeczywistości”, wierzyć nieustannie w swoją szansę, minimalistycznie traktować dary losu, a jego przeciwności bagatelizować. Zazdroszczę ludziom pogodnym i nie załamującym się. Ale przecież gdzieś musi być granica, poza którą ta niefrasobliwość jest li tylko objawem naszej głupoty. A z drugiej strony nie można być maksymalistą, świat nigdy nie był usłany różami, a ci, którym los dał wszystko, co najlepsze, to niewielka garstka szczęśliwców i to też podejrzana, bo przecież człowiek inteligentny dostrzega marność nad marnościami, której pełno. To powinno psuć mu dobre samopoczucie i burzyć piękne klomby w jego Arkadii. Chyba jakiś głęboki introwertyzm i kwietyzm mogłyby stan naszej autarkii uczynić złudzeniem doskonałym.
Cymes polega na tym, że to wszystko jest możliwe. Nieważne, jaki jest świat. Ważne – jak go postrzegamy i przeżywamy. Świat jest moim wyobrażeniem – powiedział Schopenhauer. Ale mnie do autarkii na pewno daleko. Jestem pomiędzy. Pomiędzy tymi, którzy są szczęśliwi i optymistyczni a tymi, którzy urodzili się z czarnymi okularami na nosie. Im bardzo współczuję.