Audyt artystyczny
Wpis dodano: 7 grudnia 2015
Mamy od kilku tygodni nowego ministra kultury – prof. Piotra Glińskiego, socjologa. Zacna ta postać wygrała los na loterii: profesor dowie się o kulturze tyle, że tylko mu pozazdrościć… Tyle, że może aż sam się zdziwi? Bo też rozpoczął swoje urzędowanie zdziwieniem, gdy padła wieść, że jeden z teatrów chce wystawić jakąś sztukę ocierającą się o porno. No!, sami widzicie: co to, to nie! Toteż minister zażądał wstrzymania premiery. Teatr nie posłuchał, premiera odbyła się i… wszystkich rozczarowała. Bowiem okazało się, że to porno to nie takie hard, a raczej soft. Więc jakby powiedział Szekspir: wiele hałasu o nic… Złośliwcy jednak zarzucili Panu Ministrowi, że zabiera głos i żąda zdjęcia spektaklu z desek nie obejrzawszy tego dzieła. Rzeczywiście falstart to osobliwy… No cóż, może jednak pożądane są działania profilaktyczne? Wiadomo, że ci artyści nieprzewidywalni, zdegenerowani i lepiej chuchać na zimne.
No więc Pan Minister chucha dalej. Teraz ma ponoć nową zachciankę, także profilaktyczną: chce aby krakowski Teatr Stary – legenda polskich scen – przysłał mu nagrania wszystkich wystawionych sztuk. Chodzi o tzw. „audyt artystyczny”. Ładny eufemizm, no nie? (że też cenzura w czasach PRL-u nie wpadła na te dwa słówka!). Ale nie protestujcie – zerknąć Nadzorcy Kultury Narodowej nie zaszkodzi; a nuż tam jakaś nieobyczajność i „nienarodowość” się panoszą? Jeśli tak, to od tego jest minister, żeby zrobił z tym porządek. Kulturalny naród ma mieć kulturalną kulturę. To wszystko w trosce o nas.
A może się mylę? Może tę kwerendę Pan Minister chce przeprowadzić tylko dlatego, że zamierza dyrektorowi Teatru Starego, Janowi Klacie, przyznać Order Orła Białego? Nie wykluczam!
Piękny początek kadencji, no nie? Drżyjcie pseudoartystyczne zboki. Jaka sztuka ma być, o tym decyduje ministerstwo. I proszę tego nie mylić z dawną cenzurą. Ona była zamordystyczna, a dzisiaj przecież mamy demokrację, co widać gołym okiem.
Co robić? Wyjść na ulicę? Emigrować? Ignorować? Głowę w piasek chować? Ja mam w piwnicy kilka desek – na wszelki wypadek zrobię z nich samolot i fruuuu…