Afrodyzjak książki
Wpis dodano: 12 stycznia 2012
Media podały za „Rzeczpospolitą”, że w roku 2011 sprzedaż książek zmalała o 8%. Główną przyczyną tego stanu rzeczy jest wzrost ceny podatku VAT w tej branży. Średnia cena książki w roku 2011 wynosiła 38,40 zł.
Analizy wskazują też, że wzrasta czytelnictwo w Internecie, co w sposób oczywisty obniża popyt na publikacje „papierowe”.
Moim zdaniem ta cena rzeczywiście stała się niepokojąca – to ona obniża popyt. Ale, moim zdaniem, z mechanizmami rynku kapitalistycznego bardzo trudno dyskutować. Pocieszeniem jest fakt, że mechanizmy rynku socjalistycznego były gorsze i bardziej szkodliwe, choć w pewnych rewirach socjalu, oświaty i kultury rozkaprysiły nas. Teraz nie możemy się odzwyczaić od tamtych bonusów, a „postawy roszczeniowe” żyją w nas jako cudny relikt. Niemniej faktem jest, że tzw. polityka kulturalna państwa pozostawia wiele do życzenia i że wciąż do świadomości rządzących ekonomistów nie przebiła się prawda, iż inwestowanie w kulturę zwraca się z nawiązką. Owszem, to droga długa i kręta, jednak poziom wykształcenia (w tym także tzw. oczytania) społeczeństwa to afrodyzjak wszelkiej nowoczesności, czyli postępu, czyli rozwoju. Tu sama technokracja nie wystarczy. Jej musi towarzyszyć nowa filozofia człowieka i państwa.
No i w ten sposób docieram być może do formuły kapitalizmu utopijnego, którą politycy obśmiewają w swoich kuluarach. Nie szkodzi, Syzyf też nie przepchnął kamienia na drugą stronę góry, dzisiaj jednak jakoś by sobie z tym poradził. Jestem optymistą, choć swoich proroctw nie dożyję…