Ech, gdzie są te dawne wiersze?
Wpis dodano: 27 maja 2021
Oto fragment z Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego – tytuł: Rok Polski. Przeczytajcie, posłuchajcie: Maj to miesiąc tajemniczy, / cały w miłości i słodyczy. / Zielono dzień się zaczyna, błękitnie zmierzchu godzina; wieczorem drżą gwiazdy modre, / chrzęści złoty pas nad biodrem, / a w pasie szmaragdy chowa / dziewczyna, panna majowa. // Lśni w gwiazdach majowa panna / jakoby perska fontanna; / gdy gwiazd świecenie przygasa, / to sypie szmaragdy z pasa – / i szmaragdy, i rubiny / sypią się z dłoni dziewczyny, / a ty myślisz, że to słowa, / otóż nie! to noc majowa. // Wyjdźmy na ogród, amice, / otumaniony księżycem; / wiatr przez ogród ledwo wionie, / stoją w księżycu jabłonie, / wśród nich zielona altana, / gdzie mnie czeka ukochana. // Mam dla niej wonne jaśminy / i melodię okaryny; / mam dla niej szepty i dale, / i najsrebrzystszą konwalię, / i to, co cenię najgłębiej, / o serce, serce gołębie! // Wiatr się podnosi od wschodu, / wyjdźmy, Phidyle, z ogrodu, // panno moja horacjańska, / pół rzymska, a pół słowiańska // Popatrz no: Polska dokoła: / piękne miasta, śliczne sioła, // bory podszyte łaciną / szumem aż pod niebo płyną, / a ty – moja Muzom Muza / moja i Kochanoviusa.
Ów Kochanovius to oczywiście jest nasz znany Jan Kochanowski (1530-1584).
Rzecz jednak w tym, że takie wiersze coraz rzadziej się zdarzają. Między Gałczyńskim a dzisiejszymi „wierszokletami” nie ma już tej aury, jaka dawniej nas unosiła.
Wiem, wiem: wszystko się zmienia… Ale jednak boję się, że przyjdzie dzień: do zobaczenia!
Nie narzekam: cest la vie! Jednak kręć się, kręć wrzeciono!