Nasz dorobek
Wpis dodano: 18 grudnia 2020
Dorastamy z wiekiem i w końcu po latach usamodzielniamy się.
Chyba największą radością i zmianą jest nasze pierwsze mieszkanie.
Urządzamy się i rok po roku przede wszystkim przybywa nam mebli. Zaraz potem telewizor, pierwszy samochód, nowa praca i tak, krok po kroku, obrastamy w rzeczy ważne i w rzeczy nieważne.
U mnie ostatnio wydarzeniem był nowy telewizor. Myślałem: telewizor to telewizor. Ale szczęka mi opadła gdy go kupiliśmy. Jest zupełnie inny. Większy ekran, a ponadto niezwykle piękna kolorystyka odbioru. Pomyślałem: warto było!
Kiedy lata mijały, wszystko się „ubogacało”.
Przypominam sobie dzieciństwo. Nasze mieszkanie było „z innej epoki”. Po prostu „przaśne”. Teraz to już inny świat.
Mój pierwszy samochód to był Fiat 125. Potem nasze auta się zmieniały. Teraz zadowolony jestem z diesla Ibizy.
No i tak mógłbym wymieniać te moje „dobytki”. Ale już nie muszę ich zmieniać ani gonić za czymś nowym. A to dlatego, że przywiązałem się do nich i to mi już na zawsze (być może) wystarczy.
W końcu do owego „dorobku” tak się przywiązujemy, że więcej już nic nie chcemy. Coraz częściej myślimy o latach schyłkowych. Teraz największym szczęściem są nasze wnuki. One dorosną i urządzą się już w innej rzeczywistości. I dokładnie będą wspinać się po tej ścieżce, po której ja się wspinałem.
Po łacinie nazywa się to: curriculum vitae!