Widok z mojego okna
Wpis dodano: 21 sierpnia 2020
Ech, widok z mojego okna wolę widok na domy Rzymu lub Paryża. A to dlatego, że moje okno wychodzi na ogródek jordanowski.
Ten ogród jest otoczony piękną zielenią, ale najważniejsze jest to, że tu dzieją się cuda. Całość jest pogrążona w piasku, a w nim jest cudna zjeżdżalnia dla dzieci, huśtawki, piaskownica itp.
Do południa raczej jest tu w miarę cicho, ale rejwach zaczyna się kiedy rodzice wracają z pracy, a dzieciaki z przedszkoli.
Dominują maluchy. Jedne zaabsorbowane są robieniem babek z piasku, inne okupują zjeżdżalnię i huśtawki, a jeszcze inne bawią się zabawkami, których tu sporo.
Mamusie, tatusie, babcie i dziadkowie monitorują sytuację. No bo taki maluch może spaść ze zjeżdżalni albo zdzielić plastikową łopatką Basię lub Krysię.
Te ciut starsze dzieciaki nie potrzebują już wsparcia Mamuś, Tatusiów czy Dziadków. Wtedy starszyzna siedzi sobie na ławeczkach, czyta gazety lub dyskutuje. Ale – co ciekawe – większość wgapiona jest w swoje przenośne telefony. Tak: dorośli bez telefonu żyć już nie umieją.
Godziny lecą… A ja często podchodzę do okna i patrzę, co się dzieje.
Powiem Wam coś ważnego: nie ma lepszego widoku niż nasz ogródek jordanowski!
PS. Cytuję za Wikipedią: Nazwa Ogród Jordanowski pochodzi od nazwiska lekarza Henryka Jordana, pomysłodawcy i założyciela pierwszego ogrodu tego typu w Krakowie. Miasto to znajdowało się wówczas pod zaborem austriackim, co ma ogromne znaczenie dla zrozumienia idei Jordana, którą było założenie specjalnie dla dzieci i młodzieży ogrodu (parku) wypoczynku i zabawy bogatego w polskie wątki patriotyczne. Wzorcowym ogrodem tego typu jest istniejący i działający do dzisiaj pod nazwą Park Miejski dra Henryka Jordana, założony w 1889 roku na powierzchni ok. 22 ha.
Tenże Henryk Jordan (1842-1907) był lekarzem i społecznikiem. Czy mielibyśmy dzisiaj place dla naszych pociech? Zapewne tak, ale czy takie?