Hormon stresu, hormon optymizmu
Wpis dodano: 31 lipca 2020
Oba te „hormony” mogą się przeplatać. Jak mówi znane powiedzonko: raz na wozie, raz pod wozem. W genach mamy dwa różne modele: optymizm i frustrację; czarnowidztwo i entuzjazm. A lepsza przecież jest już pogoda ducha od niewiary w jej spełnienie.
Nie mam zielonego pojęcia w tych sprawach, ale wiem, że można iść przez góry, przeskakując pagórki, jak głosi biblijna Pieśń nad pieśniami.
Łatwo powiedzieć! Tu się nie wybiera – tu nasza osobowość dyktuje nam modus vivendi, czyli moduł życia.
Z tym wszystkim mają do czynienia psycholodzy. Napatrzyli się oni, nasłuchali naszych dusz, waporów, zagubień, szamotaniny…
Darem Boga, a raczej usposobieniem mądrych rodziców, jest nasza radość życia. Ponurak i optymista to dwa różne bieguny. To one sterują naszym elan vital – dla jednych jabłko jest wspaniałe, dla innych kwaśne.
Może kiedyś medycy wymyślą tabletkę na optymizm i radość istnienia? Powiecie, że konfabuluję. Jasne, że tak, ale ja okien mojej mroczności nie otwieram na oścież. One gdzieś tam są, lecz nikt o nich nie wie. W gronie przyjaciół chce mi się żyć.
Wielu z nas ma te dwa światy. To nie jest „rozdwojenie duszy”, a raczej różne „piętra” po których krążymy. W tym kołowrotku ważne jest, abyśmy jednak trzymali kaganiec racjonalizmu. I przede wszystkim chęć życia. Bez tego można zatrzasnąć się w zaułku, z którego nie będzie wyjścia.
Profesor Antoni Kępiński – wspaniały lekarz, psychiatra, humanista – znakomicie umiał przekonywać nas co do „piękna życia”. Jemu dużo zawdzięczamy…