Samobójcy
Wpis dodano: 10 lipca 2020
W życiu ludzkim nie ma chyba większego dramatu niż samobójstwo. Ludzie nie wytrzymują „ciśnienia” jakie ich gnębi. Mają już dosyć wszystkiego, nie umieją pogodzić się z własnym losem. Życie staje się katorgą.
Przyczyny tego wszystkiego są niezliczone: choroba, bieda, zawód miłosny, niepowetowana śmierć kogoś bliskiego, głęboka niewiara w siebie, brak akceptacji przez innych, w końcu utrata wszelkich nadziei. Również strach przed karą za popełnione niedobre uczynki.
Niedawno pisałem tu o poecie Rafale Wojaczku. On w żaden sposób nie mieścił się między ludźmi. W 1971 zmarł śmiercią samobójczą po przedawkowaniu różnych leków, m.in. diazepanu.
To jest kategoria „straceńców”. Oni nie mieszczą się w „normalnym życiu”. Jakaś ogromna samotność i niedostosowanie to ich choroba. Outsiderstwo absolutne. Wywołane niespełnieniem absolutnym.
To jest wirus autozagłady.
A tam, po drugiej stronie, toczy się normalne życie. Bywa lepiej, bywa gorzej, jednak z grubsza normalnie.
Nie brak osób o nastroju afirmatywnym. Dla nich życie jest Wielkim Darem. Pomyślicie: im się udało! A to przede wszystkim jest kwestia natury, usposobienia i tej sławnej elan vital, czyli siły życia.
Innymi słowy jedni się cieszą, inni dręczą.
Więc niby jak „siła życia” ma każdemu dogodzić?
W tym gąszczu życia stronami deszcze, stronami pogoda jak powiedział Iwaszkiewicz. No cóż… Gra w szachy – to jest właśnie Życie! Spróbujcie to polubić, a przynajmniej zaakceptować Los.
Żyje się? Niechaj to wystarczy!